Zamień ten tekst na URL Webhooka

🤨 Dlaczego tracisz zlecenia przed wyceną i jak uratować projekt już na pierwszej rozmowie?

7 minut
🗓
8 grudnia
Maria
Gabrowska

W pracy projektowej łatwo założyć, że klient rezygnuje ze współpracy przez cenę albo dlatego, że „wybrał kogoś innego”. Tymczasem większość projektów nie przepada na etapie wyceny, tylko dużo wcześniej, podczas pierwszej rozmowy – tej, która z zewnątrz wygląda jak zwykłe ustalenie szczegółów.

Schemat procesu pozyskiwania klienta – pierwsza rozmowa, ustalenie zakresu, pipeline oraz metryki, które decydują o powodzeniu współpracy.

To właśnie ten moment determinuje całość: czy klient rozumie, co od Ciebie kupuje, czy zakres oferty ma sens, czy budżet jest realny i czy w ogóle jest szansa, że projekt ruszy. Dlatego ten wpis dotyczy jednej kluczowej rzeczy, od której zależy powodzenie całej współpracy – jak poprowadzić pierwszą rozmowę tak, żeby projekt miał realną szansę dojść do skutku, zamiast po cichu umrzeć, zanim jeszcze pojawi się wycena.

❓ Dlaczego pytania o styl i preferencje na starcie robią więcej szkody niż pożytku

Dobra pierwsza rozmowa nie polega na tym, żeby wypytać klienta o preferencje estetyczne.

To nie jest moment na moodboardy, kolory ani „co wam się podoba”. Na tym etapie kluczowe jest zrozumienie w jakim kontekście powstanie projekt, co dokładnie ma rozwiązać, jak wygląda ich codzienna praca i jakie przeszkody próbują pokonać.

Klienci bardzo często nie potrafią tego nazwać sami, dlatego Twoją rolą nie jest zgadywanie, tylko prowadzenie rozmowy tak, żeby doszli do sedna.

Dopiero wtedy zaczynasz widzieć, czy faktycznie potrzebują pełnej identyfikacji, czy może wystarczy im zestaw szablonów, landing page, MVP, albo uproszczony redesign zamiast pełnego procesu.

Bez takich konkretów zakres jest przypadkowy, budżet jest szacowany, a obie strony idą w projekt, którego realnie nie potrzebują.

💡 Zakres projektu nie powstaje z przeczucia – powstaje z faktów

Najczęstszy błąd, jaki popełniają studia i freelancerzy, to zakładanie, że „im większy zakres, tym lepiej”. Tymczasem dobrze poprowadzona rozmowa bardzo szybko pokazuje, że klient wcale nie potrzebuje wszystkiego naraz.

Często okazuje się, że zamiast pełnego rebrandingu wystarczy uporządkowanie komunikacji, zamiast całej strony dobrze zrobiony landing page, a zamiast sześciomiesięcznego procesu konkretne MVP, które da im szybki efekt i oszczędzi późniejszych kosztów.

Zakres nie powinien być negocjacją między Twoją listą usług, a ich budżetem. Zakres powinien wynikać z realnej sytuacji operacyjnej: co im się zacina, co im zabiera czas, gdzie tracą klientów, czego nie rozumie ich zespół, jak wygląda proces po ich stronie i co chcą osiągnąć w pierwszym miesiącu po wdrożeniu.

Gdy to masz, zakres sam zaczyna się układać, bo przestaje być zbiorem zgadywanek, a zaczyna być odpowiedzią na coś konkretnego. To właśnie tu sprzedaje się najłatwiej, bo klient widzi, że mówisz o jego codzienności, a nie o „ładnych rzeczach”.

⚖️ Pipeline daje stabilność, której nie zapewni żadne portfolio

Większość projektantów działa w trybie „jak coś wpadnie, to robimy”. To naturalne, bo tak wygląda start kariery, ale jeśli chcesz działać jak studio, a nie jak jednoosobowa straż pożarna 🧑‍🚒, potrzebujesz pipeline’u, czyli zaplanowanego strumienia rozmów i potencjalnych projektów.

Pipeline nie jest listą życzeń. To konkretna liczba aktywnych procesów, które pozwalają Ci przewidzieć, co będziesz robić za jeden, dwa, trzy miesiące.

Dojrzałe studia nie czekają, aż ktoś sam napisze. One wracają do starych leadów, pytają „co u Was?”, reagują na nowe stanowiska w firmach, czytają rynek i mają przygotowaną listę osób, z którymi warto wejść w rozmowę.

Nie po to, żeby „sprzedać na siłę”, tylko po to, żeby wiedzieć, na jakiej podstawie podejmować decyzje. Bez pipeline’u działa się w chaosie. Z pipeline’em widzisz czarno na białym, które rozmowy mają sens, a które są grzecznościowe.

I tutaj pojawia się największa różnica w jakości pracy. Pipeline pozwala Ci nie brać rzeczy, które nie są dla Ciebie. Nie dlatego, że wybrzydzasz, tylko dlatego, że masz alternatywy, więc decyzje nie są podejmowane ze strachu.

A to właśnie zmienia wszystko – stabilność finansową, jakość projektów, tempo pracy i sposób, w jaki czujesz się w swojej firmie.

📊 Metryki są po to, żeby przestać zgadywać

Wiele studiów i freelancerów działa intuicyjnie: „to zlecenie wygląda obiecująco”, „ten klient pewnie wróci”, „chyba idzie nam nieźle”. Problem w tym, że intuicja jest świetna przy projektowaniu, ale przy sprzedaży często prowadzi na manowce. Tu potrzebujesz kilku twardych danych, które pokażą Ci, co się naprawdę dzieje. Na szczęście nie musisz być analitykiem – wystarczy, że ogarniesz podstawy.

[1. Skuteczność ofert] Najważniejsza jest skuteczność ofert, czyli ile procent Twoich rozmów kończy się umową. Jeśli trzymasz się okolic trzydziestu procent, jesteś w naprawdę dobrym miejscu. Jeśli jest dużo mniej, to nie znaczy, że Twoje usługi są „za drogie” – to znaczy, że coś jest niejasne w komunikacji, w zakresie albo w sposobie prowadzenia rozmowy.

[2. Czas zamknięcia projektu] Drugim kluczowym parametrem jest czas, w którym zamykasz projekt od pierwszego kontaktu do podpisania umowy. Dla większości sensownych zleceń to około trzech miesięcy. Gdy to wiesz, przestajesz się stresować brakiem natychmiastowych decyzji i zaczynasz planować pracę z wyprzedzeniem.

Trzecia rzecz to źródła zapytań. Każde studio ma kanały, które przynoszą realnych klientów, i kanały, które generują tylko hałas. Kiedy zaczynasz to rozróżniać, wiesz, gdzie warto inwestować energię, a gdzie tylko tracisz czas.

I na koniec: średni ticket, czyli średnia, realna wartość jednego projektu. Nie ta „oszacowana w głowie”, tylko ta, którą skrupulatnie wyliczasz z umów. To prosta metryka – sumujesz kwoty wszystkich, zamkniętych projektów z ostatnich miesięcy, a następnie dzielisz przez ich liczbę.

Dzięki temu wiesz, ile faktycznie przynosi Ci pojedyncza współpraca – a to zmienia sposób, w jaki ustawiasz cele, planujesz pipeline i oceniasz, które zlecenia mają sens, a które zapychają Twój kalendarz.

💡 Metryki nie są po to, żeby tworzyć raporty. Są po to, żeby przestać zgadywać, dlaczego jeden miesiąc jest świetny, a drugi słaby.

🕵️ Klient nie szuka projektanta. Szuka kogoś, kto go zrozumie

Kiedy połączysz wszystkie te elementy – dobrą pierwszą rozmowę, sensownie ustalony zakres, uporządkowany pipeline i podstawowe metryki – klaruje się jedna, bardzo prosta rzecz. Klient podejmuje decyzję o współpracy nie dlatego, że Twoje portfolio jest piękne, tylko dlatego, że czuje, że rozumiesz jego sytuację lepiej niż inni.

Brzmi banalnie, ale rzadko kto naprawdę to robi.

Większość rozmów w branży kreatywnej kręci się wokół estetyki, preferencji, inspiracji i tego, co „ładne”. A klienci chcą rozmawiać o tym, jak projekt wpłynie na ich codzienną pracę, gdzie im odciąży zespół, co usprawni i jaki problem faktycznie rozwiąże.

To dlatego dobrze poprowadzona pierwsza rozmowa robi większą różnicę niż jakikolwiek slajd ofertowy. To tam buduje się zaufanie, jasność i poczucie, że obie strony idą w projekt, który ma sens. Reszta – estetyka, styl, kolory, nawet budżet – jest tylko konsekwencją tego, czy na starcie uda Ci się dotrzeć do realnej potrzeby.

I to też wyjaśnia, dlaczego niektóre studia mają powracających klientów i stabilny pipeline, a inne wiecznie tłumaczą się z cen. Ci pierwsi sprzedają konkret i zrozumienie, a nie „wizję”. Ci drudzy sprzedają ładne rzeczy, które trudno obronić w rozmowie o codziennych problemach biznesowych.

To nie jest o agresywnej sprzedaży. To jest o dojrzałej komunikacji, w której potrafisz nazwać to, co klient czuje, ale czego sam nie umie ubrać w słowa.