Zamień ten tekst na URL Webhooka

👂
Posłuchaj

🍿
Obejrzyj
📝
Transkrypcja

Paulina:
Ten odcinek podcastu jest wyjątkowy, bo nagraliśmy go razem z udziałem publiczności. Nasi słuchacze i słuchaczki stworzyli ten odcinek razem z nami, zadając pytania na czacie. Mamy nadzieję, że taka forma Wam się spodoba. Cześć Tomek!

Tomek:
Cześć Paulina! Cześć Aga! Jak się macie?

Paulina:
Bardzo dobrze! Dzięki. Pogoda wspaniała. (śmiech)

Aga:
Wiosenna. Iście wiosenna.

Paulina:
Zazwyczaj pytamy naszych gości na początku jaką przeczytali ostatnio książkę, więc dla Ciebie nie będziemy robić wyjątków. Też nam opowiedz, co ostatnio czytałeś.

Tomek:
Przedwczoraj skończyłem czytać Aldousa Huxleya Nowy Wspaniały Świat. Taki klasyk dystopijny. Powieść, która jest niepokojąco aktualna, pomimo tego, że w trakcie pisania była stricte fikcją i nawet autor przyznawał, że on to wymyśla i kompletnie sobie nie wyobraża, żeby w tę stronę świat poszedł. A z tego co wiem, to też pytany kilkadziesiąt lat później o to, jak ta książka się zestarzała, już troszkę zmienił zdanie. No i faktycznie fascynująca jest ta książka. Bardzo ciekawy temat kontroli społecznej. Nie przez terror, tylko przez przyjemności.

Aga:
Tak, w tym zestawie od razu mi się kojarzy książka Orwella 1984, też jakby w podobnej tematyce. Ale fajnie, że powiedziałeś, że teraz to skończyłeś czytać, bo myślę, że warto w ogóle wrócić do tej książki, zwłaszcza w kontekście tych wszystkich wydarzeń i tego, jak też w tę stronę idzie świat.

Tomek:
Orwell fajny, ale faktycznie Orwell podchodzi do kontroli społecznej przez terror, strach i przemoc. A Huxley pokazuje, że można również przejąć kontrolę społeczną poprzez wyeliminowanie nieprzyjemności i dostarczenie nieograniczonej liczby przyjemności dostępnych na wyciągnięcie ręki. I to brzmi bardzo znajomo. I takie słowotwórstwo fajne jak np. czuciofilm, jako film, który można poczuć zmysłami, który żywcem jest wyjęty z dzisiejszych czasów. Jak mówimy o VR, to raczej próbujemy mówić o tym. Ciekawe, ciekawe. Trochę niepokojące, ale ciekawe. Ale lubię bardzo rzeczy niepokojące. Jak coś mnie nie niepokoi, to jest często nudne.

Art czy design director? Czym właściwie zajmuje się Tomek?

Paulina:
Tutaj dziewczyny na czacie, Beata i Zuza, polecają też inną książkę Huxleya, więc super dziewczyny. Chcemy dzisiaj porozmawiać trochę o tym jak to jest być art directorem, jak się rozwijać w ogóle jako designer, jako art director. Więc może Tomek powiesz nam na początek czym w ogóle zajmuje się digital designer? Czym zajmuje się art director? Jak wygląda taka Twoja codzienna praca?

Tomek:
Jasne. Na początku jeszcze powiem, że ja się trochę bardziej mam za design directora, ale ponieważ już ta granulacja szczebli kariery w branży kreatywnej nie jest szeroko znana, to przedstawiam się jako art director, bo o tym ludzie słyszeli. Więc najpierw może opowiem czym się zajmuję. Projektant, jak wiemy, pewnie w większości zajmuje się projektowaniem, czyli właśnie opracowywaniem rozwiązań problemów zadanych przez klienta i opracowanych przez siebie bądź przez siebie w kooperacji z zespołem projektowym. Projektant rozwiązuje problemy generalnie za pomocą narzędzi komunikacji wizualnej, za pomocą user experience, analiz i testów. To robi designer i on bądź ona generalnie pracuje w programach projektowych przez zazwyczaj cały dzień w odcięciu od klienta, zajmując się problemami, które ma rozwiązać.

Natomiast art director to jest, wydaje mi się, taki szczebel kariery kreatywnej, w którym trochę wychodzimy poza stricte projektowanie i naszym zadaniem jest bardziej myślenie o całościowym procesie i połączenie kilku różnych stron tego procesu, i zespolenie ich w całość. Art director już nie ma, przynajmniej z mojego doświadczenia, choć nie pracowałem nigdy w żadnej dużej agencji, ale z mojego doświadczenia, im bardziej się czułem i byłem nazywany art directorem, tym mniej miałem czasu na projektowanie, mniej siedziałem w Photoshopie, w Figmie, a bardziej moje zadania polegały np. na przekonaniu klienta do jakiejś wizji albo na tym, żeby upewniać się, że inni projektanci i projektantki w zespole, w którym pracuję, wiedzą, w którą stronę iść w swoim projekcie, co robić i żeby nie było sytuacji, w której designer rano siada do komputera i nie wie, co ma robić. Więc moja praca najczęściej opiera się właśnie o to, żeby uzgodnić ze wszystkimi członkami i członkiniami zespołu, co mają robić danego dnia, w którą stronę mają iść, kierunki, które wypracowują, niektóre z nich udzielam feedbacku do nich, niektóre z nich odrzucamy. Więc art director to jest taki designer, który ma po pierwsze rozwinięty skill, taki interpersonalny, który potrafi klienta do czegoś przekonać, zjawić się na spotkaniu, coś zaprezentować, o czymś opowiedzieć. Z drugiej strony potrafi być, i tu użyję takiego modnego korpo słowa, liderem, żeby inspirować członków i członkinie swojego zespołu, i żeby być postrzegany jako osoba, która potrafi rozpalić ogień w projekcie i zainspirować, wrzucić kilka inspiracji, żeby nagle designer, który nie wie, co zrobić i stanął oko w oko ze ścianą w procesie projektowym, potrafił wystartować od nowa. I chyba tym się różni art director od designera.

Natomiast powiedziałem na początku, że czuję się bardziej jak designer director, bo design director to jest też taki director, tylko że bardziej design, a mniej art. Ja siebie nie postrzegam jako artystę. Ja bardziej się postrzegam jako rzemieślnik. Ja lubię proces projektowy, lubię funkcje w procesie projektowym, lubię jak projekt spełnia określone cele, zamierzenia, jest bardziej efektem rzemiosła, a mniej efektem procesu artystycznego. Choć oczywiście to jest balans. Natomiast design director od art directora różni się właśnie tym, jeśli miałbym to pokrótce streścić, że art director układa moodboardy i może się czasem spóźnić na spotkanie i nie do końca wiedzieć co to jest flex box, a design director jest bardziej techniczny, zna bardziej proces i wie co to jest flex box. Tak, zdecydowanie musi wiedzieć.

Paulina:
Ok. A powiedz jak wygląda w ogóle forma pracy takiego design directora? Bo Ty pracowałeś zarówno z zespołami w firmie, w konkretnej firmie, w startupie czy właśnie w studiu projektowym, ale też pracujesz freelancersko. Więc powiedz, jak to się ma w ogóle do tej funkcji? Jak pracuje design director?

Tomek:
To też wszystko zależy od organizacji, w której pracujemy bądź z którą pracujemy. Ja już od ponad 10 lat prowadzę swoją działalność gospodarczą i raczej podchodzę do mojej pracy z perspektywy bardziej biznesowej, a mniej pracowniczej, więc to też są kwestie indywidualne. Mi na przykład zależy, żeby we współpracy z klientem wypracować sobie taką dynamikę, która sprawia, że ja jestem jednak bardziej wolnym ogniwem niż osobą, która ma w firmie siedzieć od 9 do 5. Po prostu przynoszę większą korzyść firmie, jak w ten sposób mogę pracować. No i zazwyczaj taka praca opiera się na tym, że organizuje się statusy z projektantami i projektantami. Przez wiele lat tak nie pracowałem, ale moje ostatnie doświadczenia skłaniają mnie ku temu, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że absolutnie codzienne poranne statusy, gdzie każdy melduje co danego dnia robi i z czym ma problem, gdzie utknął, to jest konieczność, żeby utrzymać wysokie morale zespołu, szczególnie w czasach pandemii i pracy zdalnej. Później w ciągu dnia najczęściej jest przekopanie się od rana też przez maile, stworzenie listy priorytetów, organizacja tasków w jakimś softwarze do organizacji, nadawanie priorytetów, wykonywanie tych zadań, które mogą być szybko wykonane raz za razem, od razu, z samego rana, planowanie spotkań.
Potem, jak wszystko dobrze pójdzie od rana, to jest około pół dnia na to, żeby sobie faktycznie kreatywnie poprojektować bądź pozbierać inspiracje, bo im dłużej pracuję i im odpowiedzialniejsze dostaję zadania od moich klientów, tym bardziej, niestety ubolewam nad tym, ale mniej czasu mam na pracowanie przy projektach, a więcej czasu zajmuje mi np. takie zadanie, które teraz wykonuję dla jednego z klientów, z którymi pracuję, jak zorganizowanie kampanii wizualnej dla nowego produktu, który będzie niedługo odpalany na rynku.

I moje zadanie polega na tym, żeby zrobić risercz studiów zajmujących się animacją 3D, które mogą nam w tym pomóc, stworzenie briefu dla tych studiów. W briefie musi być właśnie specyfikacja techniczna, moodboard, konkretna lista deliverables, których oczekujemy od tego studia. No i zbieram wtedy oferty od tych studiów. Te, które uznam za ciekawe, wybieram do tego, żeby się z nimi połączyć na callu, zbadać z kim mamy do czynienia, jak bardzo oni chcą to zrobić, jak bardzo my chcemy to z nimi zrobić i powiedzmy wybieram 3 bądź 4 studia, które przedstawiam founderom firmy i mówię: Słuchajcie, to są nasi kandydaci, połączmy się z nimi na calla i zróbmy sobie wybór tego studia, z którym chcemy pracować. To jest takie zadanie, którym się np. teraz zajmuję.

Edukacja na własną rękę czy studia?

Aga:
Tomek, wspomniałeś o tym, że bardzo ważne są te umiejętności interpersonalne, a wręcz liderskie, jeśli chodzi o stanowiska związane właśnie z byciem design directorem, czy art directorem. I do tego na pewno jeszcze wrócimy, bo to jest mega ważny temat, często pomijany albo zamiatany pod dywan, ale chciałabym wrócić do samych początków. Otóż jak wyglądała droga Tomka Biskupa do stanu obecnego? Nie wszyscy wiedzą, że Tomek jesteś samoukiem i nie studiowałeś wcale na kierunkach artystycznych. No i pytanie, jak to się stało, że wylądowałeś w tym miejscu i jak w ogóle sobie organizowałeś życie wokół designu? Jak się uczyłeś, jak się edukowałeś na własną rękę?

Tomek:
To jest pytanie, o którym ja mógłbym mówić przez kilka godzin, więc postaram się wyłowić te wszystkie najważniejsze fakty. Zacząłem projektować jak miałem 17/18 lat, może troszkę mniej. To był jeszcze czas, bo w tej chwili dla kontekstu mam 37, więc już w zasadzie 20 lat temu zacząłem się interesować designem i robić pierwsze wtedy strony internetowe jeszcze we flashu. Zainteresowałem się flashem, bo łączył animację z możliwością napisania jakiejś linijki kodu, która zrobiła coś fajnego. I tak szczerze chyba powiem, że robiłem to, żeby być po prostu fajny. To był mój sposób na to, żeby udowodnić światu, że jestem coś wart. Wydaje mi się zawsze robienie stron internetowych mi się wydawało takie super cool. Byłem bardzo komputerowy, dużo grałem na komputerze. Lubiłem komputer obsługiwać. Czułem się jak ryba w wodzie. To były pierwsze czasy w ogóle Internetu jeszcze na modem, który piszczał jak się łączył z Internetem. No i zrobiłem kilka stron internetowych, bardzo jakichś takich fajnych, śmiesznych. Jak sobie wspominam, były szalone i robiłem je głównie dla znajomych, dla siebie, nie wiem. Zrobiłem sobie portfolio i w ogóle chciałem być wtedy fotografem. To był czas, kiedy czułem, że gdzieś tam mnie ciągnie w sferze wizualnej do robienia ładnych rzeczy, że lubię osądzać, co jest ładne, a co nie, że mam do tego jakąś smykałkę i chciałem być fotografem.

Więc tak złożyłem jedno CV wtedy pamiętam, jak miałem chyba 19 lat czy 20. Złożyłem jedną CV do agencji reklamowej w Poznaniu, która szukała pomocnika fotografa i zrobiłem sobie portfolio fotograficzne we flashu, jako stronę internetową. I ona była animowana, dosyć agresywnie animowana. I poszedłem na rozmowę kwalifikacyjną i gość mówi "No, słuchaj", mój pierwszy przełożony, który mnie przyjmował do pracy mówi "Nie mamy już tej pozycji na pomocnika fotografa, ale mamy pozycję na motion designera. Czy wiesz co to jest After Effects?" A ja powiedziałem szczerze wtedy, że nie wiem co to jest After Effects, bo nie wiedziałem. "No dobra, to czy umiesz obsłużyć Illustratora?". No nie umiem. Umiałem wtedy tylko obsłużyć Photoshopa i Flasha. I właśnie ten pan Michał Michalik, którego dzisiaj serdecznie pozdrawiam, który w zasadzie otworzył mi furtkę do miejsca, w którym jestem teraz, jakby widząc potencjał, który być może we mnie istniał wtedy, powiedział, że przyjmie mnie na 3 miesiące. To było 20 lat temu. To był jeszcze Dziki Zachód w Polsce. W agencjach reklamowych królowały bezpłatne staże i wyzysk. I on mi wtedy zaproponował 3 miesiące próbne, płatne gdzie jedynym moim zadaniem przez te 3 miesiące było uczyć się oprogramowania. I po trzech miesiącach, jeśli przejdę test, który on mi zrobi, to mnie przyjmie do pracy. No i po tych 3 miesiącach mi się faktycznie udało zdać ten test. Pamiętam, że zadał mi pytanie, jak zrobić trójkąt równoboczny w Illustratorze i zdałem to. Bo tam trzeba wybrać star tool i kliknąć strzałkę w dół, żeby zniwelować liczbę kątów do trzech. I on tak spojrzał na mnie i mówi "Ok, nauczony nie?". No to nauczony. No i pracowałem tam w tej agencji przez 3 lata, może więcej. Nawet już nie pamiętam, koło 4 może. Głównie jako motion designer. I pracowałem w After Effects, szkoliłem się z animacji.
Wtedy ta agencja obsługiwała dosyć dużych klientów, korporacyjnych co prawda, ale nadal miałem szansę pracować z dużymi klientami wtedy jak na warunki tamtych lat. I tak po tych 4 latach postanowiłem założyć działalność gospodarczą i przejść na freelance, i sobie freelancowałem wtedy. W międzyczasie próbowałem się zahaczyć o jakieś studia. Poszedłem na fotografię zaocznie na ASP, bo marzyłem o tej fotografii, ale z tych studiów musiałem niestety zrezygnować przez względy zdrowotne. Wtedy był to okres, w którym miałem kłopoty ze zdrowiem i już na te studia nie wróciłem.

A z ciekawostek, to studiowałem również filozofię na UAMie, bo nie miałem pojęcia co zrobić ze swoim życiem i ponieważ miałem też okres gorącej fascynacji zwierzętami egzotycznymi i hodowlą zwierząt, głównie gadów i płazów, to również trafiłem na Akademię Rolniczą, na hodowlę zwierząt. Ale moja wizja tych studiów, w mojej głowie jako odwiedziny w zoo - wielkie węże, pytony i tak dalej - szybko upadła, bo się okazało, że hodowla zwierząt na Akademii Rolniczej to są, no wiecie, hodowla zwierząt - świnie, kozy i krowy. Więc szybko stamtąd uciekłem. Ale takie właśnie epizody miałem. Kompletnie nie wiedziałem, co chcę w życiu robić, nie potrafiłem się odnaleźć. I to projektowanie i udowadnianie ludziom, że jestem coś warty przez to, że robię fajne rzeczy, które się gdzieś tam niosą i ludziom się one podobają, było jedynym jakimś takim moim punktem zaczepienia przez całą młodość.

Potem pracowałem 8 lat na freelance. 8? 7? 6? Coś takiego. Kurczę, nie pamiętam. W każdym razie, wtedy w Poznaniu zaczepiłem się o open space citadel, w którym poznałem ludzi, którzy też zmienili moją karierę, bo tam poznałem pierwszych moich mentorów. Ludzi, od których mogłem się uczyć nie tylko projektowania, ale też podejścia do życia, stawiania granic klientom, wyceniania prac. Bardzo ciekawy czas to był, bardzo motywujący i taki bodźcujący mnie do rozwoju. No, a potem się przeprowadziłem do Warszawy i w Warszawie myślałem, że dalej będę takim sobie freelancerem, fruwającym z kwiatka na kwiatek, ale okazało się, że są tutaj firmy, które robią naprawdę fajne projekty, które są mocno zainteresowane tym, żebym do nich dołączył, ale tak się związał kontraktem troszkę ciaśniej, że tak powiem. No i tutaj wpadłem najpierw na współpracę z takim studiem Bright Media w Warszawie, które obsługiwało wtedy bardzo fajnego klienta, do którego lataliśmy do Szwajcarii kilka razy w roku i to był też niesamowity czas wielkich doświadczeń dla mnie od strony biznesowej takiego rozwoju, że wow, że mogę wejść na spotkanie, gdzie wszyscy są w garniturach i być traktowany jak równy. Potem miałem okres, w którym byłem przez 3 lata creative directorem studia Super Super w Warszawie. To jest studio brandingowe, ale z takim dużym zacięciem digitalowym. No i oto jestem teraz. Jeszcze się przewinąłem przez pół roku pracy w dosyć ścisłej kooperacji z takim studiem Build in Amsterdam w Amsterdamie. To było pół roku pracy zdalnej, które mam na koncie, a teraz wróciłem z powrotem na freelance i raczej się postrzegam jako taki konsultant freelancujący z zakresu digital designu. Tak.

Paulina:
A co sprawiło, że jest jednak stwierdziłeś, że nie będziesz fotografem, tylko designerem?

Tomek:
Fajne pytanie. Wydaje mi się, że w tamtym czasie decyzję podjąłem świadomie ważąc moje kompetencje i skille interpersonalne, które miałem w tamtym czasie. Zdałem sobie sprawę po prostu, że bycie dobrym fotografem to jest przede wszystkim bycie osobą, która wchodzi na plan i rozładowuje od razu atmosferę. Jest pięć osób na planie, wszyscy od razu czują się przy tej osobie swobodnie, jestem w stanie nawiązać szybki kontakt z kilkoma ludźmi, być ekstrawertyczny na planie, porwać ludzi swoją wizją czegoś. Więc nie miałem wtedy tego i zawsze lubiłem siedzieć sam w domu, jak nikt mi nie przeszkadza, nikt nie ocenia mojej pracy i po prostu sobie dłubać po nocach. I to bardziej mnie jarało. Lubiłem być fotografem takim, że na wakacje biorę aparat, ale tak naprawdę chciałem być takim fotografem, który wchodzi na sesje, jest gwiazdą i po prostu 10 osób pracuje na planie i produkujemy super zdjęcia do kampanii. Nie miałem wtedy predyspozycji, żeby to robić i myślę, że dobrze zrobiłem, bo to by się nie skończyło dobrze. Bo jednak mam naturę taką introwertyczna i mam problemy z nawiązywaniem nowych relacji. Jednak osoby, które znam, które fotografują i które są w tym naprawdę dobre, mają ten skill międzyludzki na bardzo wysokim poziomie. Mają naturalną skłonność do tego, żeby sobie zaskarbić bardzo szybko sympatię dużej grupy ludzi.

Aga:
Ja bym jeszcze chciała na chwilę wrócić do tego tematu studiów. Tomek, nie były związane z żadnymi studiami, takimi typowo artystycznymi poza tą przygodą z fotografią na ASP zaocznie, ale też jest bardzo dużo osób, które ciągnie w stronę projektowania. Ich taka pierwsza myśl jest taka, że muszą iść na studia czy to dzienne, czy podyplomowe i tam głównie szukają edukacji. Ty masz mega duże doświadczenie też w prowadzeniu szkoleń, wykładaniu, wykładałeś na School of Form, prowadziłeś kursy Sztuka Projektowania. Jesteśmy mega ciekawe jak to wygląda z Twojej perspektywy, bo Ty masz bezpośredni kontakt właśnie z tymi osobami, które gdzieś tam się zastanawiają, co robić dalej czy iść na studia, czy właśnie na kurs, czy uczyć się z youtuba. Jak to teraz wygląda Twoimi oczami? Jakie rady byś dał takiej osobie, która chce się rozwijać w designie?

Tomek:
Ciężko mi powiedzieć, ponieważ po pierwsze nie skończyłem studiów projektowych. Jestem samoukiem właśnie, więc ciężko jest mi oceniać, czy edukacja taka prawilna, wyższa, w zakresie projektowym jest ważna i potrzebna. Myślę, że ona na pewno dużo daje pod kątem sposobu myślenia o projektowaniu, nauczenia się podstaw, takich podstaw, podstaw. Ja to wszystko musiałem sam nadrobić, a trochę żałuję, bo wolałbym mieć profesora na Katedrze Typografii, który jest dla mnie autorytetem, a nie musieć samemu szukać tych autorytetów w książkach i się odbijać od różnych książek, żeby dojść do tego, co chcę się nauczyć. Jednocześnie mam świadomość, że ta edukacja w Polsce, jak rozmawiam z absolwentami różnych uczelni, to niestety wiem, że ona troszeczkę nie spełnia tych założeń, które ja bym powiedział, że są dosyć kluczowe w branży projektowej. Mamy niezłe uczelnie artystyczne, które mało kładą nacisk na proces projektowy, a bardziej na artystyczną ekspresję i pracę w pojedynkę. I na przykład taką szkołą, która ma w DNA swoje wpisane współpracę w zespole i przy produkcji czegoś, co ma działać oprócz tego, że ma być piękna, jest np. Szkoła Filmowa w Łodzi. Tam od lat absolwenci wychodzą z tej szkoły, wiedząc, że są częścią większej machiny i nie są w stanie zrobić nic sami. Niestety, projektanci często nie mają tej świadomości, nawet po studiach. Więc myślę, że są jakieś luki w edukacji, których wyższe uczelnie nie łatają.

Jednocześnie sam jestem dowodem na to, że można samemu, bądź samej, od A do Z nauczyć się projektowania. Tak samo jak rysunku, tak samo jak, nie będę tu wymieniał. Myślę, że nie jest to sztuka, którą się ma, albo której się nie ma. Jest to na pewno umiejętność, którą można nabyć z czasem, można mieć do niej mniejsze lub większe predyspozycje, ale totalnie można się jej nauczyć. Samemu jest trudniej, bo nikt nie wskazuje drogi. Trzeba tej drogi poszukać samemu, bądź samej. Natomiast gdybym ja jeszcze raz miał podjąć decyzję, cofając się w czasie, to pewnie też zanurkował bym jeszcze raz w pracę i praktykę, a nie naukę na studiach. Przy czym mówię tutaj o rzeczywistości, w której ja żyłem, gdzie nie mogłem sobie pozwolić na myślenie o studiach za granicą. Bo są uczelnie za granicą, które totalnie nie są straconym czasem i uczelnie takie jak Ecole w Szwajcarii, to jest marzenie. Jakbym się mógł cofnąć w czasie i mieć budżet na to, żeby polecieć na takie studia, to bym się nie zastanawiał. Ale nie było takich perspektyw. Jak ja miałem szansę ukończenia szkoły o profilu artystycznym, no to miałem do wyboru praktycznie jedynie ASP. Na którym była wtedy katedra Inter Mediów, gdzie się operowało wideo i nie było mowy o czymś takim jak kodowanie. Nie zdawano sobie jeszcze wtedy sprawy, że kodowanie może być kreatywną ekspresją, że za pomocą kodowania można być artystą. A teraz już są takie studia. Nie wiem czy w Polsce, na pewno za granicą. Więc ja myślę, że można się uczyć samemu. Zdecydowanie. To jest krótka odpowiedź na to pytanie.

Paulina:
No właśnie i jak Ty się uczyłeś w takim razie? Z czego korzystałeś przez te lata? Bo oczywiście mówiłeś o tym, że pracowałeś, więc na pewno uczyłeś się w pracy, ale oprócz tego z czego korzystałeś wtedy i z czego korzystasz teraz? Bo teraz też cały czas się uczysz przez te lata, prawda? Więc jakby też znam Cię i wiem, że cały czas się uczysz, więc możesz trochę powiedzieć o tym, czego się uczysz, co cię ciekawi i gdzie szukasz źródeł.

Tomek:
To jest w ogóle ciekawe, bo ja jako design director, czyli osoba skupiona na technicznym aspekcie spraw i ze stosunkowo małym polotem artystycznym, chociaż niektórzy mówią, że dość surowo się oceniam, ale nadal tak się oceniam, to zainteresowany byłem bardziej tą techniczną stroną. Więc wydawało mi się kiedyś, że jak nauczę się obsługi Photoshopa, Illustratora i After Effects,  tak od A do Z, tak na żyletę, że będę wiedział co każdy przycisk robi, to wtedy będę designerem. No i tak zacząłem moją przygodę z edukacją, że po prostu się uczyłem narzędzi i robiłem wtedy tutoriale. Był taki kiedyś portal Lynda.com, nie wiem czy jeszcze istnieje, z tutorialami. Były tutoriale na tutsplus.com, chociaż to się wtedy nazywało jeszcze Envato, też nie wiem czy to jeszcze istnieje. No i uczyłem się z takich właśnie materiałów tutorialowo-szkoleniowych wideo. Nauczyłem się faktycznie tych narzędzi i umiałem z nich dobrze korzystać, ale ciągle brakowało mi podstaw i miałem tę dziurę w edukacji, o której mówiłem, którą wypełnia uczelnia artystyczna.

Kiedy kończymy ASP i kończymy wydział grafiki użytkowej, to wiemy dokładnie, jak tworzyć kompozycje w projekcie, jak sprawić, żeby projekt miał kontrast skali makro i mikro, jak ustanowić rytm. Wiemy to i możemy się wtedy zacząć uczyć Photoshopa i sprawdzić jak to jak to zrobić na ekranie. A ja umiałem właśnie obsługę narzędzi, ale nie do końca miałem kontrolę nad tym procesem projektowym od strony teoretycznej. To była luka, którą później zacząłem wypełniać i ona była dużo trudniejsza do wypełnienia. Jednak narzędzi jest się łatwiej nauczyć. Mało jest materiałów w Internecie, które uczą nas jak być dobrymi projektantami, ponieważ trudno się tego nauczyć i trudno jest tego nauczyć. Mało jest nauczycieli, którzy potrafią ubrać w słowa intuicję, bo dobry projektant ma tę intuicję i patrzy na 5 różnych projektów, które zrobił i wybiera jeden, który jest według niej, bądź według niego najlepszy. Mało jest ludzi, którzy potrafią dokładnie opowiedzieć dlaczego ten projekt jest lepszy od innego, więc tych materiałów edukacyjnych też jest stosunkowo mało przez to, ale myślę, że tę dziurę sobie załatałem. Również książkami się wspierałem. Przerobiłem sobie klasyki o typografii, o projektowaniu na siatce, o moderniźmie, przerobiłem teorie Gestaltu. I również mentorzy, których napotkałem na swojej drodze, głównie w Poznaniu, właśnie w cowork'u Citadel też pokazali mi jak być wiecznie niezadowolonym z tego co się robi i to była też fajna część edukacji. Powiedziałbym, że to był taki szlif osobowości. Jakby górnolotnie to nie brzmiało. Po prostu ten ogień w sercu. Jak to mówili, żeby go mieć i żeby nie spoczywać na laurach. No i tak, tak to się potoczyło.

O kompetencjach designerów

Aga:
Super. To teraz na chwilę chciałybyśmy zmierzać w stronę tego, co się dzieje na rynku teraz. Jest bardzo dużo różnych tytułów. Ty już wymieniłeś co najmniej dwa art director, design director, ale mamy UX designera, UI designera, product designera. To się od razu też przekłada na oferty pracy. Jest bardzo dużo różnych tytułów, są różne wymagania. Jesteśmy ciekawe, czy twoim zdaniem te tytuły mają znaczenie, czy na rynku bardziej gra się kompetencjami, tymi umiejętnościami twardymi i miękkimi, o których już wspomniałeś? Jaka jest Twoja perspektywa na tę sprawę?

Tomek:
Zdecydowanie te podziały są sztuczne. Szczególnie w zakresie product designu. Przy czym product design dla tych z was, którzy są architektami bądź są z branży kreatywnej, ale nie są jakoś mocno wkręceni w digitalowe projektowanie. Product designer to jest osoba, która projektuje produkt cyfrowy, jakim może być strona internetowa bądź aplikacja. W product designie mieszają się ze sobą przeróżne kompetencje i osoba, która chce być w tym dobra, musi być zarówno UI designerem, designerką, jak i trochę UX designerem, designerką, jak i trochę copywriterem, copywriterką, jak i trochę się znać na animacji, trochę się znać na kodowaniu, trochę się znać na analityce, trochę się znać na project managemencie i wydaje mi się, że to są osoby, które łączą ze sobą kilka różnych światów i kompetencji w sobie. Są najbardziej predestynowane do tego, żeby osiągać sukcesy w branży i szybko awansować. Więc tak, wydaje mi się również, że rynek jest pełen osób, które są bardzo dobre w jednej z tych dziedzin i to jest super, ok. Bo wydaje mi się, że ja np. jestem taki, że ja nie potrafię się skupić na jednej specjalizacji, ja cały czas się chcę uczyć nowych rzeczy, że jak nie 3D, to kodowanie, jak nie to, to typografia, jak nie to, to animacja. Cały czas coś nowego. Myślę, że gdyby wszyscy byli tacy jak ja, to nic by nie powstawało na świecie, bo nikt by nie miał cierpliwości, żeby robić jedną rzecz dobrze. Więc podziwiam też wszystkich projektantów, projektantki, którzy, które osiągnęły specjalizację w jednej dziedzinie, na przykład doskonałych UI designerów, doskonałe UX designerki. Ale faktem jest, że dobry projektant, projektantka w branży cyfrowej powinien łączyć w sobie wiele różnych dziedzin.

Paulina:
A no właśnie. Pracowałeś z wieloma designerami i z wieloma firmami. W niektórych z nich prowadziłeś rekrutację. I też chciałam cię zapytać o to, jak z twojej perspektywy wyglądają te kompetencje właśnie u designerów, jakie widzisz braki w edukacji? Czego Twoim zdaniem brakuje na rynku brakuje jak robiłeś rekrutację?

Tomek:
Brakuje wszechstronności. Bardzo rzadko spotyka się kandydatów, kandydatki na stanowiska projektowe, którzy łączą w sobie wiele różnych rodzajów kompetencji, tak jak powiedziałem. Zazwyczaj są to osoby mocno ukierunkowane na projektowanie interfejsów, wyspecjalizowane w design systemach, potrafiące naprawdę zaprojektować system komponentów, który potrafi obsłużyć dużą aplikację i jest bardzo precyzyjnie ponazywany, posegregowany itd., albo z kolei są osoby, które mają dobrą intuicję do tworzenia fajnych layoutów, potrafią zrobić coś, co wygląda cool. Ale już nie do końca znają się np. na kodowaniu stron internetowych i nie wiedzą, w jaki sposób przygotowywać strony, żeby były dobrze zakodowane. Więc tego mi trochę brakuje - różnych kompetencji w jednej osobie.

Ja najbardziej lubię projektantów, którzy są bardzo wszechstronni i też jestem wyznawcą zasady, którą głosił, między innymi, Bruno Munari. Wydaje mi się, że on najlepiej ujął w słowa to w książce Dizajn i sztuka, w której pisze o tym, kim jest nowoczesny projektant i mówi o tym, że to jest osoba, która jest humanistą, rozumie ludzi, która jest skupiona na procesie projektowym, który uwzględnia holistycznie cały proces. Wtedy to nie było oczywiście o digital designie, tylko o projektowaniu, głównie przedmiotów użytkowych, że nie można być np. projektantem industrialnym mebli, nie wiedząc, na czym polegają procesy produkcyjne krzeseł, stołów. Nie znając się na obróbce drewna, aluminium, wtryskiwania, jakichś różnych metod, nie można, ponieważ projektowanie na papierze i w głowie oraz proces produkcji, to jest to samo, to jest jedno. Jedno nie istnieje bez drugiego. I najlepsi projektanci produktów użytkowych na świecie, zazwyczaj w ich projektach widać to, że to, z czego jest wyprodukowany ten produkt i to jak jest wymyślony, to jest jedność. Nie ma różnicy między tym. I też w projektowaniu digitalowym nie da się być dobrym projektantem, projektantką bez wiedzy technicznej np. na temat tego jak strona jest zakodowana. Po prostu się nie da. I tego mi brakuje - wszechstronności. Marzę o takich właśnie projektantach, projektantkach, które przychodzą na rozmowę kwalifikacyjną i potrafią od A do Z zaprojektować i również zakodować stronę.

Aga:
Super Tomek, że mówisz o tym, bo czasem są takie mody i mówiło się dużo o tym, że specjalizacja, to jest to gorące hasło, w to trzebaiść, trzeba się wyspecjalizować wąsko, trzeba być w czymś ekspertem, asem, a tu się okazuje, że bycie generealistą, generealistką też jest potrzebne na rynku pracy i fajnie jest, jak ktoś ma właśnie taki pogląd na różne działki. Mówi się o tym byciu T-shaped, czyli właśnie, że jest się w czymś dobrym, ma się jakieś swoje poletko, na przykład projektowanie UX i UI, ale ma się też taki ogląd, czyli ten daszek, litery T na inne sprawy, czyli na kodowanie, na technologie, na analitykę, na dostępność chociażby. Więc wydaje mi się, że fajnie, że to wybrzmiewa, bo też w naszej poprzedniej rozmowie z Anią Szostak, która jest project managerką w Tinderze, ona też mówiła o tym, że miała takie kompleksy z tego względu, że jest generalistką i że czuła, że w każdej dziedzinie zawsze jej czegoś brakuje, bo nie jest po prostu ekspertką i nie jest specjalistką, ale okazuje się, że łączenie właśnie tych różnych obszarów też jest ważne.

Tomek:
Tak, zdecydowanie. Ja też dodam, że im więcej mamy kompetencji, nawet powierzchownych, z różnych dziedzin, tym łatwiej jest nam się dogadać po prostu z ludźmi, z którymi pracujemy, bo projektowanie digitalowe, projektowanie produktów cyfrowych, to jest tak samo design jak i kod. Jak wiemy, projektując stronę internetową nie projektujemy strony internetowej, tylko projektujemy instrukcję dla programistów, jak ona ma być zakodowana. Więc nasz obrazek nic nie znaczy dopóki ktoś nie napisze kodu dla tej strony. No i teraz pytanie czy jesteśmy w stanie programistom bądź programistkom wytłumaczyć dokładnie jak my chcemy, żeby ta strona była zakodowana, a to od tego zależy jaki będzie efekt finalny, więc pytanie czy my mamy nad tym kontrolę? Żeby mieć nad tym kontrolę, musimy mieć podstawową wiedzę z programowania. Przy czym mówiąc podstawową nie mam na myśli jakichś tam niewiadomo jakich skillsów z kodowania w JavaScripcie. Bardziej mi chodzi o podstawową świadomość HTML'a, CSS'a i umiejętność korzystania np. z CodePen'a, żeby się pobawić jakimiś skryptami i pokazać komuś, jak coś ma być zrobione oraz jakąś taką szeroką świadomość co można, a co nie można, co się da, co się nie da zrobić i to się niezwykle przydaje.

I tak, jak najbardziej zgadzam się, że nie trzeba być ekspertem w danej dziedzinie, żeby móc się porozumieć z ekspertem w danej dziedzinie. To raz. A dwa, że nie musimy być w niczym ekspertami i otwarte powiedzenie, że się czegoś nie wie, jest ok. Bo jest tyle dziedzin, w których można się uczyć całe życie, że nie jesteśmy w stanie opanować tylko jednej z nich, więc kiedy rozmawiam z developerami, to też nie udaję, że wiem dokładnie co mam im powiedzieć, tylko przyjmuję zawsze tę właśnie pozycję tego ciekawskiego dziecka, które zadaje za dużo pytań, niż eksperta, który mówi jak ma być zrobione.

Product Design jest ciekawy, nie? Wysłuchaj naszej rozmowy z Damianem Skotzke! 🎧

Paulina:
Bardzo fajna dyskusja tutaj się dzieje na czacie. Nie wszyscy się zgadzają z tobą Tomek, co podoba mi się.

Tomek:
Zapraszam do dyskusji. Change my mind.

Paulina:
Karol napisał, że jest generalistą i przegrywa na rynku pracy ze specjalistami. Niestety samouk-orkiestra nie ma lekko na rynku. Jak Ty myślisz Tomek, właśnie jak to w perspektywy wygląda?

Tomek:
Tu byśmy musieli sobie zdefiniować te pojęcia generalista a specjalista. Nie wiem na jakim poziomie ogólności Karol jest zaznajomiony z tematami. Ja miałem o tyle szczęście, że miałem zawsze dryg do animacji i faktycznie umiałem to robić, więc można powiedzieć, że się wyspecjalizowałem trochę w animacji. Nie jestem generalistą we wszystkim. Jestem całkiem niezły obiektywnie patrząc z animacji 2D. I to mi dało przepustkę do robienia coraz fajniejszych rzeczy.

Umiejętności miękkie i feedback

Paulina:
A przejdźmy teraz jeszcze do drugiej strony, bo trochę rozmawialiśmy o kwestiach technicznych. A co z umiejętnościami miękkimi? Jak Ty to widzisz? Jak to jest ważne w kontekście pracy, zespołu, zdobywania pracy czy bycia liderem? Co to znaczy być dobrym liderem? Jak to umiejętności miękkie się tutaj do tego mają?

Tomek:
Dużo pytań. Zacznę od początku. Umiejętności miękkie. Jak są ważne? Są najważniejsze. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Z czasem, im dłużej pracuję na rynku pracy w branży, tym bardziej nabieram świadomości, że to to jest ważniejsze niż umiejętności projektowe. Że design jest o ludziach dla ludzi i że nie można robić designu, kiedy nie potrafi się z ludźmi porozumieć, przekonać do czegoś, wytłumaczyć wizję, zapytać, empatyzować, zrozumieć problem, wejść w dyskusję, argumentować, nie zgadzać się, stawiać granice - to są rzeczy najważniejsze. I nie wiedziałem tego kiedyś. Wydawało mi się, że jak się zamknę w pokoju na wystarczająco długo i wystarczająco dużo czasu spędzę na tym, żeby dopracować mój projekt do perfekcji, według mnie, to kiedy ja go pokażę klientowi, to mi padnie na kolana przede mną i powie "Panie Tomku, to jest cudowne! To jest najpiękniejsza rzecz, jaką widziałem w życiu". Nic bardziej mylnego generalnie, bo robiłem właśnie tak, że się zamykałem w domu i nie lubiłem bardzo być krytykowany, oceniany, więc nikomu nie pokazywałem rzeczy, które robię w danej chwili. Dopiero jak projekt był skończony i finalny to wtedy go pokazywałem i czasem pokazywałem klientowi i okazywało się, że to jest kompletnie nie to, że on miał inną wizję tego i tak dalej, i tak dalej.

Więc szczególnie też w realiach dzisiejszego digital designu, który się dzieje online, w sieci, gdzie pracujemy na współdzielonych plikach, do których wszyscy członkowie i członkinie zespołu mają dostęp w czasie rzeczywistym i każdy w każdej chwili może wejść w nasz plik i zobaczyć co robimy, to podejście kuleje tym bardziej. Żeby wejść w taki digital design z prawdziwego zdarzenia, musiałem przełamać jakieś swoje ograniczenia względem takiego perfekcjonizmu, który kazał mi się bać pokazywać rzeczy, które moim zdaniem są nieskończone, które są na etapie makiety i nabrać właśnie tych miękkich umiejętności do tego, żeby móc pokazać taki projekt, odciąć się trochę od tego projektu i nie uważać, że jeżeli komuś się ten projekt nie podoba z jakiegoś powodu, to ja mu się nie podobam. Bo to jest bardzo częsta przypadłość projektantów i projektantek, że my nasze projekty uważamy za nasze dzieci. Jak ktoś mówi, że się nie podoba, to ze mną jest coś nie tak. Ja to zaprojektowałem, więc ze mną jest coś nie tak. Także odcięcie się od tego i wejście w dyskusję z klientem, ale nie na kanwie "podoba mi się, nie podoba mi się", tylko raczej "działa, nie działa", bo o tym jest projektowanie.

A żeby klientowi wytłumaczyć co działa, a co nie działa, też trzeba nabrać pewnych umiejętności w mówieniu o projektowaniu i umieć klienta po prostu przekonać do jakiejś wizji. I kiedy dobrze to zrobimy, to klient przestaje mieć argument pod tytułem "A mojemu mężowi się nie podoba". No ok, to fajnie, że mu się nie podoba, ale to działa. Analityka jasno pokazuje, że dokonuje się konwersja i to działa. Bounce rate obniżył o 30% i średnio mnie interesuje komu się to podoba. To działa. To się nie ma podobać naszym stakeholderom, tylko klientom stakeholderów, czyli użytkownikom. To był ważny dla mnie krok, żeby te miękkie umiejętności zdobyć, wyzbyć się jakiś swoich ograniczeń i też ewoluować jako człowiek po prostu. Trochę myślę, że to z czasem przychodzi w życiu większości z nas i kiedyś przez zuchwałość, wstydliwość i za duże ego, brakowało mi tego. I druga część pytania była o liderowowanie, tak? O przewodzenie w zespole?

💡 Więcej o umiejętnościach miękkich dowiesz się z 035 odcinka naszego podcastu!

Paulina:
Tak, bo powiedziałeś o tym, jak trudne jest przyjmowanie feedbacku, kiedy jesteś bardzo związany z projektem, który robisz, ale też trudne jest dawanie feedbacku. I w zasadzie tutaj jest pytanie o to, jak się uczyć i jednego, i drugiego, jak ty się tego uczyłeś. I właśnie opowiedz też o tym procesie u Ciebie dawania feedbacku. jak to u Ciebie wygląda, wyglądało?

Tomek:
Z tym miałem spory problem, żeby dawać feedback na początku, ponieważ sam czułem, że jeżeli krytykuję czyjś projekt to krytykuję tę osobę. I jak się przeprowadziłem do Warszawy, to było 6 lat temu, 7 lat temu, coś takiego, nie pamiętam, to na początku miałem z tym duży problem. Musiało minąć kilka lat i musiałem, nie wiem właśnie na czym to polegało, że ta zmiana we mnie nastąpiła, chyba doświadczenie, jakaś wiara w siebie, obsługa coraz fajniejszych klientów, robienie projektów, które są doceniane. Jakoś to wszystko pozwoliło mi uśpić we mnie ten imposter syndrome, który we mnie czuwa i mi przeszkadza w rozwoju zawsze. To wieczne poczucie, że nie jestem wystarczający. Kim w ogóle ja jestem, żeby dawać feedback? Ja nawet nie skończyłem szkoły artystycznej ani związanej z designem, więc czemu ja mam teraz dawać feedback projektantom, z którymi pracuję, którzy skończyli ASP na przykład? Wydaje mi się, że z czasem po prostu ten lęk mnie troszkę osłabił.

No i też wydaje mi się, że edukacja mi trochę w tym pomogła, moja dydaktyczna działalność w sensie. Po przeprowadzeniu kilku kursów Sztuka projektowania, o których Aga mówiłaś, po poprowadzeniu studentów w ramach Communication Design na School of Form, po prostu przywykłem do takiej relacji z drugą osobą nauczyciel–student i poczułem, że to jest ok, i że wystarczy, że będę sobą i będę starał się w sposób uprzejmy, nie raniący czyichś uczuć i rzeczowy, listował po prostu rzeczy, które nie działają. To jest bardzo podobna relacja jak z klientem. Popadłbym w pułapkę, gdybym do studentów, z którymi pracuję, mówił "Nie, to jest do dupy, to mi się nie podoba", na przykład. "Nie, to nie zadziała dlatego, że..." Argument, argument, argument, argument, emocje odsuwamy na bok. Mówimy tylko o wartości projektowej, więc to mi pomogło nauczyć się konstruować feedback. Wiem też, że są różni nauczyciele. Wiem też, że są nauczyciele, których studenci generalnie się boją czasem i i np. oni boją się, że ktoś podniesie głos, że będzie niezadowolony itd. Ja nie potrafię być taki surowy dla studentów. Wychodzę z założenia, że łatwiej jest kogoś zainspirować niż go przestraszyć swoją osobą, w moim przypadku. Przestraszenie kogoś, żeby on bądź ona się bała tego, że podniosę głos albo niemiły, to jest takie trochę pójście na skróty. Dużo fajniej jest skrytykować czyjś projekt tak, żeby ta osoba się nie poczuła skrytykowana, tylko że właśnie się czegoś nauczyła plus dostała garść inspiracji, które nagle otwierają jej głowę na w ogóle zupełnie nową rzeczywistość. I to jest najbardziej satysfakcjonujące dla mnie jako dla nauczyciela. Kiedy daję dobry feedback studentom i oni przychodzą za tydzień do mnie z projektami, które są o klasę lepsze, to wtedy po prostu mi tak serce rośnie. To jest takie przyjemne.

I to ma wiele wspólnego z tymi umiejętnościami dobrego przywódcy, jak ja je postrzegam. Niestawianie się ponad kimś, ograniczenie swojego ego, umiejętność przyznania się do błędu. Wydaje mi się, że to jest bardzo trudna umiejętność wśród ludzi wrażliwych generalnie. Art director albo creative director, to jest taka osoba, w której obowiązki wpisane jest przyznawanie się do błędów non stop. Bo jeżeli ktoś z zespołu coś źle zaprojektuje, to to jest moja wina. To nie jest wina tej osoby, bo to ja odpowiadam za ten projekt, który wychodzi do klienta. Ja nie mogę powiedzieć klientowi "No bo ja nie zdążyłem zobaczyć tego projektu. Grafik wysłał, nie pokazał mi". To jest moja wina, że on mi go nie pokazał wcześniej, więc to jest też miękki skill, który w byciu dobrym liderem się bardzo przydaje. Chociaż to słowo lider jest takie w stylu Simona Sineka "Liderzy jedzą ostatni posiłek".

Aga:
Jest jeszcze taka jedna rzecz, która się wiąże z tym przyjmowaniem feedbacku i dawaniem feedbacku. W ogóle mi się wydaje, że to jest tak, że my nie jesteśmy nauczeni, nie wiem, czy chodzi o edukację w Polsce, czy w ogóle takie społeczne sprawy, że nie jesteśmy nauczeni tego, żeby się eksponować, to znaczy jest taka badaczka, profesorka Brené Brown i ona mówi o byciu takim wrażliwym i otwartym na to, żeby przyjmować też różnego rodzaju trudne sprawy. Mówi się o byciu, jest taki angielski przymiotnik, vulnerable. I właśnie też mi się to tak super skleja, ten feedback i te trudności z przyjmowaniem i dawaniem feedbacku, z tym, że my mamy często problem z prezentowaniem i opowiadaniem o naszych decyzjach projektowych i to bardzo często wychodzi, zwłaszcza na spotkaniu z klientem, gdzie to powinna być dla nas taka wisienka na torcie, kiedy my opowiadamy o tym, jak jak właśnie wyglądała nasza praca, jak i dlaczego podjęliśmy takie decyzje, a nie inne, a często to jest po prostu dla nas najgorsza rzecz na świecie. Mega się tym stresujemy i właśnie boimy się tego. Boimy się tej ekspozycji, tego eksponowania swoich pomysłów i tego, że zaraz nasze pomysły zostaną storpedowane przez klienta czy przez jakieś inne osoby z zewnątrz.

I teraz pytanie Tomek jak się uczyć tego, czy to tylko możemy robić poprzez praktykę, czy może są jakieś inne sposoby na to, żeby po prostu być też takim silniejszym projektantem, projektantką pod względem takich właśnie miękkich skilli i tego bezpośredniego styku z klientem?

Prezentacja projektu i praca za granicą

Tomek:
Powiedziałaś o tej właśnie wrażliwości, takiej podatności na zranienie. Myślę, że to jest cecha wspólna większości osób kreatywnych i ja osobiście bardzo dojrzałem, jako projektant, kiedy w moim życiu pogodziłem się z tym, że jestem osobą wrażliwą, i że to jest moja zaleta, że to nie jest moja wada. Tak że tu też wchodzimy w jakieś terapeutyczne obszary, myślę, ale też właśnie dojrzałość taka ludzka bardzo przekłada się na dojrzałość projektową. Jeżeli zdamy sobie sprawę, że ja jestem wrażliwy, i że się stresuję i że to jest dla mnie ważne, no to wtedy dopiero możemy zacząć coś z tym robić. Ja przez większość mojego projektowego życia "Ja nie jestem wrażliwy, ja jestem największym twardzielem. Pójdę, zaprezentuję, jak się nie podoba, to nara". No nie, właśnie. I muszę powiedzieć, że prezentowanie projektów przed klientem do dzisiaj kosztuje mnie strasznie dużo stresu i ja nie daję tego po sobie poznać, bo nauczyłem się tego. Nauczyłem się przybrać jakąś maskę profesjonalizmu, pewności siebie, spojrzenia komuś w oczy, podania mu ręki, wysławiania się w jakiś określony sposób i nie pozwolenia temu stresowi, przejąć kontroli nad tym co robię, ale to nie znaczy, że tego stresu tam nie ma. Może to jest zła wiadomość dla tych z Was, którzy się boją prezentować projekty, ale to się po prostu nie kończy. Nie da się nie bać. Można działać pomimo strachu, ale raczej nie da się nie bać. A druga część Twojego pytania Aga, była jaka? Przepraszam, bo się zagadałem i zapomniałem.

Aga:
No właśnie, jak możemy się kształcić? Jak możemy szlifować te umiejętności? Wspomniałeś o tym, że właśnie, że ciągle się stresujesz, ale potrafisz to opanować. Co sprawia, że jesteś opanowany? Czy to jest właśnie wyspecjalizowane się tak, że nie da się Ciebie zagiąć, czy może się jakoś specjalnie przygotowujesz do tych spotkań?

Tomek:
No więc myślę, że takie pójście drogą pod tytułem jestem tak wyspecjalizowany, że nie da się mnie zagiąć jest trochę ślepą uliczką, bo zawsze da się nas zagiąć. Ja na przykład jestem w stanie mówić o układach typograficznych, o świetle międzyliterowym, interlinii i składzie na spotkaniu z klientem. Ale nie jestem typografem i gdybym robił stronę internetową dla wytwórni fontów i rozmawiałbym z typografami, jako z moimi klientami, to nie jestem w stanie, nie dać się zagiąć. Ta otwartość na przyznanie się, że się nie wie wszystkiego jest super, a szlifowanie tego poczucia pewności siebie, wydaje mi się, że najlepiej to idzie przez pogłębianie swojej wiedzy w zakresie teorii projektowania i uczenie się słownictwa, nomenklatury i mówienia o projektowaniu na innej płaszczyźnie niż "Podoba mi się. Nie podoba mi się".

W ogóle nauczenie się mówienia o designie, bo to strasznie trudna rzecz. Widzisz coś ładnego? I teraz powiedz, dlaczego mi się to podoba? Dlaczego? No bo jest ładne. A dlaczego jest ładne? No bo jest proporcjonalne. No ok, to już jest dobre słowo. Umiem powiedzieć, że coś jest proporcjonalne, a nie ładne. To już zupełnie zmienianie płaszczyzny tego, o czym się mówi, że jeżeli widzimy układ typograficzny, to możemy powiedzieć, że coś jest nieczytelne albo możemy powiedzieć, że na przykład hierarchia nie pozwala na odseparowanie od siebie elementów o kilku stopniach hierarchii w projekcie. Brak jakiś zabiegów różnicujących wpływa na rozmycie się tej hierarchii i oko użytkownika nie jest w stanie wykryć, co jest ważniejsze, a co mniej ważne i wpada w panikę. I tak przedstawiony problem klientowi brzmi już zupełnie inaczej niż "To jest brzydkie", więc myślę, że to jest jakiś sposób na to, żeby nauczyć się o tym mówić i mówić, mówić, mówić ludziom, próbować mówić o tym.

Paulina:
Ja jeszcze chciałam zapytać o te zagraniczne studia zagranicznych klientów, z którymi pracowałeś, bo wspominałaś o tym. Chciałabym Cię zapytać, co zaczerpnąłeś z tych zagranicznych współprac, z tej zagranicznej agencji. Studio, z którym współpracowałeś i też... Dobra, najpierw to, później kolejne pytanie. (śmiech)

Tomek:
Jasne. Miałem takie dwa duże epizody pracy za granicą. Pierwszy, kiedy przyjechałem do Warszawy i pracowałem z dużą szwajcarską instytucją finansową. I w tym wypadku zrozumiałem trochę, jak może wyglądać kultura pracy. Po raz pierwszy w życiu pracowałem z ludźmi, którzy po pierwsze szanowali mój czas, po drugie mieli bardzo dużą świadomość designu i bardzo dużą świadomość tego, że się na tym designie nie znają. To było super. Szwajcarzy mają w sobie jakiś wbudowany komponent, jakby to, czego niestety w naszej części Europy brakuje, że oni mają we krwi design. No, come on, spójrzcie na ich flagę, jest kwadratowa. I tam się nauczyłem właśnie, jak można pracować z ludźmi, którzy naprawdę cię cenią. I ta interpersonalna właśnie część pracy z nimi była świetna, zaskakująca i bardzo miła. I też nauczyłem się tego, tam nabrałem pewności siebie, bo zostałem rzucony na bardzo głęboką wodę jako art director projektu. Tam po kilku tygodniach pracy wjechałem sam na spotkanie z headem komunikacji całego banku i spotkanie pod krawatem. Wszystko super oficjalne, potem wspólny lunch. Ja wtedy jeszcze byłem młodym człowiekiem, który ledwo co przyjechał z Poznania i nagle taki wielki świat się przede mną otworzył. To było strasznie onieśmielające i stresujące. Niezwykle stresujące to było dla mnie, ale dało mi taką pewność siebie, że kurde, jak już z takim gościem, jak właśnie head designu tej instytucji, który ma w ogóle taką kulturę osobistą, jest takim super gościem, potrafię usiąść do stołu i mu wytłumaczyć coś na temat strony internetowej i on mnie słucha, i on próbuje mnie zrozumieć, i on się ze mną zgadza, i daje mi wolną rękę, żebym coś zrobił, no to wtedy wow, to już z każdym mogę teraz rozmawiać. To było super. Zastrzyk pewności siebie.

A drugi epizod pracy z zagranicą, to była praca zdalna, już bez podróżowania, tylko ja siedziałem w Warszawie, a pracowałem zdalnie jako senior designer/ art director projektu w agencji Build in Amsterdam, w której się zajmowałem projektami dla marki Mammut, dla marki Suitsupply, która jest globalną marką odzieżową, w Polsce akurat ich nie ma, ale to jest ogromny klient, i dla bardzo fajnej marki meblowej Vitra, która jest kultem dla mnie i pracować dla Vitry, to jest jak pracować dla BMW albo dla Rolexa. Po prostu jak się lubi jakąś branżę, to Vitra, to jest top of the top, więc szansa zrobienia czegoś dla nich była dla mnie super. I ta praca zdalna, co z niej wyniosłem? Z tej pracy zdalnej wyniosłem jak można organizować pracę i jak ważna jest organizacja pracy w procesie projektowym. Nieocenionym w dużej organizacji projektowej jest project manager. W tamtym wypadku project managerka, która zna się na designie, potrafi z klientem rozmawiać o designie, potrafi z projektantami rozmawiać o designie, jest na każdym spotkaniu, wie wszystko o każdym projekcie, jest super zorganizowana. Codziennie rano mamy z nią statusy. Do tego jest promyczkiem radości i super osobą. Tego się nauczyłem głównie oprócz tego, jak fajnie się pracuje z dużymi markami rozpoznawalnymi i jakie to jest często stresujące i skomplikowane, to jeszcze się nauczyłem managementu pracą jak to jest ważne.

Aga:
Fajny przykład z tą project managerką, który też jest świadectwem tego, co mówiłeś kilkadziesiąt minut temu o tym, że masz swoją specjalizację, jesteś świetny, świetna w project managemencie, ale masz też taką wiedzę, powierzchowną co prawda, ale masz wiedzę o designie i możesz swobodnie rozmawiać z klientem i wnosisz mega dużą wartość do zespołu, bo już część tej pracy ściągasz z barków projektantów, projektantek.

Tomek:
Dokładnie 100%. Dla mnie zawsze udręką było, kiedy pracowałem w większych organizacjach,  byli account managerowie, którzy nie wiedzieli nic o designie. To był koszmar, bo taki account idzie na spotkanie z klientem, prezentuje projekt, o którym nie ma pojęcia, dostaje feedback, o którym nie ma pojęcia i się robi głuchy telefon i do projektanta spływają poprawki, które są w ogóle... co i jak? "Noo, tej pani Justynie z marketingu się nie podoba", to jest feedback. I to też jest coś, co zrozumiałem, że bezpośrednia łączność pomiędzy projektantami, a klientem to jest coś, co dla mnie definiuje w ogóle miejsce, w którym ja albo chcę pracować z tym miejscem, albo nie. Miejsca, które ucinają ten kontakt bezpośredni pomiędzy klientem a projektantem, to nie są miejsca dla mnie. Ten pomost jest szalenie ważny.

Paulina:
A powiedz, jak wyglądała rekrutacja w tych miejscach zagranicznych?

Tomek:
Ja mogę tylko się wypowiedzieć o Build in Amsterdam, bo to jest jedyne miejsce, do którego faktycznie składałem jakieś dokumenty. Bo ta pierwsza moja przygoda z bankiem to było przez firmę, która mnie po prostu po portfolio zatrudniła w Warszawie. A z tym z Amsterdamem było tak, że jestem na takim Slacku, na kanale slackowym dla projektantów, globalnym, na którym już jestem od sześciu czy siedmiu lat i tam jest stały skład ludzi, który się trochę powiększa, ale tam jest taki rdzeń i tam robimy śmieszne żarciki różne i memy wklejamy i czasem ktoś napisze, że znalazł fajny font. I tam się właśnie znalazła Margo, która pracuje w Build in Amsterdam i ona na kanale Work wrzuciła, że szukają kogoś. Ja do niej napisałem, że jestem, i że mam portfolio takie a takie. I ona mnie mówiła na calla. Najpierw z nią, potem z founderami tego studia i oni po prostu po rozmowie mnie przyjęli. Kompletnie nie było tam procedury pod tytułem CV i portfolio albo list motywacyjny, nie daj Boże. To był bardzo miękki proces. Więc myślę, że portfolio jest najważniejsze. Uprzedzając Wasze kolejne pytanie. Totalnie, portfolio jest najważniejszym elementem w rekrutacji.

O dopasowaniu i kursie Digital Designer

Aga:
Zwłaszcza tym takim pierwszym elementem, kiedy musisz złapać uwagę osób, które Cię rekrutują, a później to zależy też oczywiście od organizacji, ale bardzo często się mówi o tym dopasowaniu, co wybrzmiewało z Twoich wcześniejszych wypowiedzi, że gdzieś tam musisz czuć to miejsce, musisz czuć się komfortowo i też osoby, które Cię zatrudniają muszą widzieć w Tobie właśnie te umiejętności miękkie, których potrzebują. Więc wydaje mi się, że portfolio z tym zestawem takiego dopasowania do danej firmy, organizacji czy studia, to wtedy idzie w parze.

Tomek:
Tak, faktycznie masz rację, bardzo długo ja tego też nie doceniałem, tego dopasowania. Po prostu patrzyłem na cyferki. Jak się zgadzały, to szedłem w to i przez to się naciąłem kilka razy. I teraz już rozumiem, że faktycznie jak chcesz od początku jest nie tak, to może warto się zastanowić i pomyśleć, czy to jest na pewno miejsce dla mnie. To dopasowanie, o którym mówisz jest faktycznie bardzo ważne. Jakieś takie światopoglądowe, czy będę czuł... Tak, to jest mega istotne.

Paulina:
Tomek, wspominałeś o tym, czego brakuje, wspominałeś też o tym, że często ucząc się są właśnie tutoriale, są różne kursy w Internecie, ale brakowało ci w twojej edukacji takiego podejścia bardziej projektowego, bardziej tego, jak się nauczyć być dobrym projektantem, jak dbać o harmonię, o kompozycję w projektach. I tutaj chcę trochę zahaczyć o kurs, który przygotowujemy wspólnie, bo jest on niejako taką odpowiedzią na to, co Ty widzisz na rynku, czego Tobie brakowało w edukacji. Więc tutaj chciałam zapytać trochę więcej o ten kurs. Dlaczego? Skąd pomysł na stworzenie takiego kursu?

Tomek:
No tak, trochę trochę uprawiamy product placement, ale ja się tym jaram, bo to jest w tej chwili rzecz, która jest dla mnie najważniejsza, więc nie sposób mówić o miejscu, w którym teraz jestem bez mówienia o tym kursie. Tak jak mówiłem, sprawia mi ogromną przyjemność i satysfakcję - edukacja. Wydaje mi się, że czuję w tym jakiegoś rodzaju misję, kiedy się pracuje cały dzień, przez kilka miesięcy na to, żeby wzmacniać kapitał różnych marek, których celem jest wyższa sprzedaż i zarabianie pieniędzy, to tak naprawdę na koniec dnia mam takie poczucie, że kurczę, no fajnie, ale czegoś brakuje. Jakiejś takiej potrzeby, większej, głębszej. I wydaje mi się, że edukacja to jest coś, co mi daje takie poczucie, że chociaż trochę na tyle, na ile potrafię, zmieniam świat na lepsze. Że jestem w stanie kogoś zainspirować, namówić do zmiany kariery, do zmiany swojego życia i zmotywować do pracy, do rozwoju. I to jest świetne uczucie.

No i druga rzecz jest taka, że sam jestem w ciągłej pogoni już od wielu lat za wiedzą dotyczącą nowych technologii, że cały czas staram się być na czasie i używać narzędzi, które są nowoczesne i projektować w sposób, który jest nowoczesny. Jestem z tego bardzo dumny. Nawet projektanci i projektantki, których znam, którzy są świetni w tym, co robią, to zawsze ja w tym gronie byłem osobą, która najpierw przeskoczyła na SketchUp, kiedy wszyscy projektowali w Photoshopie, potem wskoczyłem w Figmę, kiedy jeszcze wszyscy siedzieli w Sketch'u. I czuję, że w tym jest moc, i że to jest bardzo fajne, żeby być na bieżąco w branży. To, że byłem cały czas na bieżąco w branży bardzo mi się opłaciło na dłuższą metę, dlatego że jestem w tej chwili w stanie projektować rzeczy cyfrowe, produkty cyfrowe, strony internetowe, aplikacje za pomocą nowoczesnych narzędzi, komunikując się z developerami, ux designerami i tak dalej. A zaczynałem od brandingu i projektowania pod druk, i przebyłem taką drogę, która dzisiaj pozwala mi być częścią rynku IT, który jest bardzo ekscytujący, umówmy się. To jest praca na całym świecie, to jest podróżowanie, to jest możliwość pracy zdalnej w tej chwili. To są, nie ukrywam, świetne zarobki, ponieważ branża IT jest jedną z najlepiej opłacanych branży na świecie. I projektanci, i projektantki mogą wskoczyć na ten pociąg. On odjeżdża ze stacji, jeszcze nie odjechał i teraz jest ostatni sygnał. Kaman, śpicie? Nie śpijcie. Nie róbcie już wizytówek. Róbcie formatki na Instagrama chociażby albo apki. I w tym mam swoją misję, żeby troszkę dźwignąć ten polski projektowy rynek pracy, w którym jest bardzo dużo ludzi, którzy ukończyli Akademię Sztuk Pięknych, szkoły projektowe, którzy mają poczucie kompozycji, typografii, jakiegoś piękna i wystarczy im naprawdę bardzo mało, żeby ich popchnąć na głęboką wodę w branży IT.

I też ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że ten materiał, z którego można się uczyć projektowania cyfrowego w Internecie jest strasznie poszatkowany i nie ma, bądź mało jest takich miejsc, w których można się holistycznie nauczyć całego procesu, czyli właśnie tego, że projektant musi po pierwsze umieć obsłużyć narzędzie, którym się posługuje, ale też znać podstawy projektowania user experience, podstawy planowania strategii contentu, umieć przeprowadzić architekturę informacji, umieć zakomponować layout, użyć typografii, użyć koloru, czyli znać jakieś podstawy projektowania i jeszcze do tego mieć wiedzę z zakresu kodowania. Jest mnóstwo rzeczy, które się składają na ten idealny profil kogoś, kto pracuje w branży. Więc postanowiłem po prostu, że kurczę, zbierzmy to wszystko, nagrajmy jeden kurs, który będzie takim kick-off'em dla ludzi, którzy chcą w to wejść. Niech to będzie kurs również dla ludzi początkujących, jak i średniozaawansowanych. No i stąd powstała idea tego kursu, żeby właśnie popchnąć troszeczkę projektantów i projektantki w stronę tego digitalu i pomóc sprawić, żeby ten nasz rynek pracy był trochę bardziej konkurencyjny, trochę nowocześniejszy, żeby żeby wszystkim się żyło lepiej de facto.

Aga:
Ja tylko powiem, bo padło wiele razy hasło "kurs", ale być może są osoby, które jeszcze o tym kursie nie słyszały. Nazywa się Digital Designer i ten kurs, tak się składa, że od dzisiaj, dokładnie przez 7 dni, czyli do przyszłego poniedziałku, możecie jeszcze do niego dołączyć. I tak jak powiedział Tomek o tym pociągu, który odjeżdża, tak samo Digital Designer odjeżdża w przyszłym tygodniu, więc jeśli chcecie uczyć się od Tomka w tym kursie, jest to kurs online, to, że tak powiem, czekamy już na peronie. Czekamy i za tydzień odjeżdżamy. (śmiech)

Paulina:
Ja też właśnie, jak Tomek zadzwoniłeś do mnie pierwszy raz z tym pomysłem, żeby wspólnie taki kurs zorganizować. Bo tutaj nasz podział jest taki, że Tomek jest właśnie mentorem, on jest specjalistą, który was będzie przez ten kurs prowadził, a my z Agą wydajemy ten kurs. Jesteśmy, w sumie tak jak od wielu lat, jesteśmy organizatorkami, które dbają o wasz komfort, o to, żeby wszystko było dobrze zorganizowane, żebyście dobrze się czuli w czasie nauki. No to przyznam, że pomyślałam sobie, że sama mega chętnie bym przeszła taki kurs, bo też mimo wykształcenia projektowego, bo studiowałam projektowanie graficzne, brakuje mi trochę takiego uporządkowania, właśnie takiego trochę zebrania wszystkiego, co się przez ostatnie lata działo. Szczególnie pod twoimi skrzydłami Tomek bardzo chętnie sama ten kurs przejdę. Już częściowo zrobiłam niektóre moduły, więc sama chętnie go do końca przejdę. A też zawsze z Agą robimy to, co nas po prostu interesuje, więc więc tym bardziej polecam. I też chciałam Cię Tomek zapytać o to, bo tutaj na czacie się pojawiło sporo linków, też wspominałeś o tym skąd Ty się uczyłeś. Powiedz czym ten kurs różni się od kursów, które można spotkać gdzieś w sieci? Dlaczego akurat uważasz, że właśnie taki kurs był potrzebny? Czego Ci brakowało w innych kursach i dlaczego jeżeli ktoś interesuje się web designem, digital designem, powinien wybrać ten kurs, właśnie Digital Designer.pl?

Tomek:
Więc tak, mówiłem o tym, że poszatkowana jest ta wiedza i faktycznie to powtórzę, że jest. Są klipy o tym, jak projektować dobrą typografię w oderwaniu od narzędzi. A są też kursy, które mówią o tym, jak zmienić krój pisma albo stopień wielkości pisma w jakimś programie, ale nie mówią, dlaczego go zmienić i na jakiej podstawie podjąć decyzję. To jest pierwsza sprawa. Druga sprawa jest taka, że ten ogrom kompetencji, które wchodzą w skład bycia dobrym projektantem bądź projektantką, sprawia, że nie da się uczyć web designu na przykład, nie wspominając o kodzie. Nie da się po prostu. A jeszcze zanim przejdziemy w ogóle do projektowania stron internetowych jako takich, to nie da się zacząć mówić o tym, nie mówiąc w ogóle o tym, czym jest np. rytm w projektowaniu albo kompozycja, albo kontrast. I dlatego wydaje mi się, że nasz kurs będzie unikalny pod tym względem, że będzie łączył w sobie taki pełen pakiet umiejętności, które są potrzebne, żeby zacząć dobrze projektować i wiedzieć po trochu o wszystkim. Bo to nie jest kurs, który wchodzi bardzo głęboko w UX albo bardzo głęboko w to, jak się koduje strony. Nie uczę kodowania, nie uczę UXu w tym kursie. To są pojedyncze rozdziały, w których mówię o podstawach, o podstawowych zagadnieniach z dziedziny user experience, designu i kodowania, typografii itd. I składam to wszystko właśnie w taką holistyczną całość.

No i też stawiam bardzo na praktykę. Robię dużo projektów w trakcie robienia kursu, żeby studenci mogli widzieć, w jaki sposób się osiąga pewne rzeczy. Są zadania domowe. Więc to też jest dosyć istotne. Kurs ma cztery moduły. Pierwszy jest w ogóle o narzędziu, w którym będziemy pracować, bo to też jest dosyć istotne, że w digital designie jest jedna aplikacja na rynku i mówiłem już to wiele razy, ale powtórzę, że nie ma nic poza Figmą. Wszystkie Photoshopy i InDesigny w tej chwili to już jest relikt, z mojego punktu widzenia oczywiście, jestem dosyć wywrotowy pod tym względem, ale już się w tym po prostu nie projektuje. Jest Figma i trzeba się nauczyć ją obsługiwać, żeby móc w ogóle aplikować o pracę w jakiejkolwiek agencji, która się zajmuje digital designem.

Pierwszy moduł poświęcamy tylko Figmie, uczymy się jak obsługiwać ten program. W drugim module odchodzimy od teorii programu na rzecz teorii projektowania i trochę w oderwaniu od programu, w którym pracujemy, mówimy szeroko o zagadnieniach związanych z kompozycją, z projektowaniem, stosowaniem typografii, kontrastu, rytmu itd. Trzeci moduł natomiast mówi o tym, w jaki sposób projektować stricte strony internetowe i w jaki sposób kodowanie stron internetowych wpływa na decyzje, które powinniśmy podejmować, żeby tę stronę dało się dobrze zakodować, więc to jest nadal o projektowaniu, ale już w kontekście kodu. No, a czwarty moduł to jest tylko praktyka. Robimy od początku do końca stronę internetową z podstronami prototypujemy ją w Figmie i cały czas podejmując decyzje projektowe, w tym module opowiadam o tym, dlaczego je podejmuję i w jaki sposób ja wprowadzam. Moją ambicją było to, żeby stworzyć kurs, który po prostu będzie nie pomijalny dla każdej osoby, która chce się nauczyć wszystkiego, mieć pełen full package. Bardzo chciałem, żeby to tak wyglądało i bardzo bym chciał, żeby to wyszło, ale no, chyba chyba będzie ok.

Aga:
Kurs kończy się trzeciego czerwca, więc wtedy zrobimy wielkie podsumowanie i na pewno pozbieramy wtedy feedback. Ale ja ze swojej perspektywy mogę powiedzieć, z tego co widziałam, że jest naprawdę super i uważam, że bardzo brakowało takiego produktu na rynku edukacyjnym.

Paulina:
Właśnie mamy tutaj mamy komentarz od Zebzy, dzięki Zebza, że Tomek stworzył materiał, którego po polsku w sumie nie było do tej pory.

O ciągłej nauce

Aga:
Jeśli macie jakieś pytania do Tomka czy o kurs, to śmiało piszcie. Myślę, że to jest ten moment, kiedy przejdziemy do właśnie waszych pytań. Mam tutaj pod ręką pytanie o projekt. Tomku, ile teraz tygodniowo czasu poświęcasz na naukę?

Tomek:
Teraz za mało. Mniej niż bym chciał, bo robię kurs (śmiech), ale jak go skończę, to mam wielkie postanowienie, żeby trzy dni w tygodniu tylko się uczyć, przez dwa albo trzy miesiące.

Aga:
Cudownie!

Paulina:
A czego chcesz się uczyć?

Tomek:
Moją wielką pasją jest 3D i projektowanie animacji i wizualek 3D. I trochę to widać na moim Instagramie, na który was w ogóle serdecznie zapraszam - Tom.Biskup - zobaczcie co robię. I właśnie są technologie w 3D, których nie znam, znaczy znam, ale nie umiem się nimi posługiwać, jak na przykład Houdini bądź Redshift i chciałbym je poznać. I tak, dopnę swego. A teraz po prostu staram się wykroić z każdego dnia chociaż troszkę na przejrzenie inspiracji, na codzienną rutynę związaną z zobaczeniem fajnych, nowych projektów, przeanalizowaniem tych projektów, zobaczeniem dlaczego są fajne, próbą zrozumienia. I to jest taka moja codzienna rutyna, która trwa przy kawce porannej około pół godziny i i z doświadczenia wiem, że jak ją pominę na wystarczająco długo, to się zaczynam cofać w rozwoju. Więc tak.

Aga:
Super. Jest pytanie od Michaliny o wartościowe książki o typografii, ale myślę, że to pytanie odłożymy na półkę, ponieważ Tomek odpowiedział już właściwie na to pytanie w bezpłatnych lekcjach web designu, na które Was zapraszamy. Wejdźcie na naszą stronę digitaldesigner.pl i tam jak zjedziecie niżej jest sekcja do zapisania się na te lekcje, otrzymacie je na maila i tam Tomek dużo opowiada o typografii i bardzo fajnych też pozycjach. Chyba, że Tomek chcesz coś dodać.

Paulina:
Możecie też znaleźć te lekcje na naszym YouTubie. Jeżeli jesteście na YouTubie, to wejdźcie sobie w playlistę z tymi lekcjami i tam jest lekcja o typografii.

Tomek:
Faktycznie w tym klipie wszystkie wymieniłem, które bym uważał za takie must see, a jeszcze będzie trochę ich w kursie poleconych i różnych fajnych źródeł edukacji.

O personalnym podejściu do projektu

Aga:
Super. Dobra, to jedziemy do następnego pytania. ArtGra: A jakie tipy, jak przekazywać feedback osobom, które odbierają feedback personalnie? Jak im pomóc w odbieraniu tego projektowo, a nie personalnie?

Tomek:
Trzeba walnąć pięścią w stół i powiedzieć "weź się w garść". (śmiech) Oczywiście to był żart. No, jakie tipy? Kurczę, nie wiem. Myślę, że każdy człowiek jest zupełnie inny. Jeśli widzę, że ktoś się bardzo stresuje, to staram się naprawdę podchodzić do tej osoby jak do bardzo delikatnej konstrukcji, której nie chcę za bardzo poprzestawiać w trakcie procesu. Łagodność, ja bym powiedział po prostu łagodność i nie wiem, może... Nigdy nie pracowałem też z osobą, której jeżeli w łagodny sposób powiedziałem bardzo rzeczowo, dlaczego dany projekt mógłby być lepszy, to ona by to odebrała personalnie. Więc nie mam doświadczenia z takimi osobami i ciężko mi się tu wypowiedzieć.

Paulina:
A ja może odwrócę to pytanie. Bo często jest tak, że jako designerzy właśnie przyjmujemy coś bardzo personalnie i pytanie czy ty też tak miałeś? I jak sobie z tym radziłeś, żeby właśnie pracować nad sobą w tym kontekście, żeby wzmacniać się psychicznie i nie brać tak na siebie krytyki, feedbacku?

Tomek:
Oj, to chyba przyszło z czasem i z godzinami, które spędziłem na terapii i po prostu się jako człowiek troszkę odmieniłem. Wydaje mi się, że to jest taki większy proces, który nie jest procesem projektowym i który można streścić w kilku słowach. Myślę, że to każdy ma w swoim sumieniu do przerobienia, taki proces, żeby po prostu troszkę zmniejszyć swoją zuchwałość, swoje ego i zrozumieć też to, jak działa moja głowa, moje serce i jak żyć. (śmiech) To jest pytanie o to jak żyć. Ja nie jestem wykwalifikowany, żeby tutaj takie rady udzielać. To do coacha albo do psychoterapeuty prędzej.

Aga:
Dobra, pytanie od Ani: czy mógłbyś opowiedzieć o tym, jak szacujesz czas pracy nad projektami?

Tomek:
Po prostu z czasem przychodzi wiedza do nas, jakie procesy ile trwają. I do tej wiedzy cały czas dodaje od 20 do 50% czasu. Nauczyłem się nie planować 8 godzin w ciągu dnia na pracę w sensie np. 40 godzin. Kiedyś projektowałem dużo logosów i to była taka dziedzina, w której osiągnąłem mistrzostwo jeśli chodzi o przewidywalność tego, ile czasu, co mi zajmie, bo naprawdę byłem manufakturą. Trzepałem tego duże ilości i nawet nieźle to wychodziło i po prostu byłem przewidywalny bardzo, więc miałem przewidziane, że w dwa tygodnie jestem w stanie wyprodukować powiedzmy trzy propozycje znaku. I kurczę, na początkach jak zakładałem, że dany projekt zajmie mi 40 godzin, to dzieliłem to przez 8 i mówię "a, 5 dni". No nie. Życie nie jest tak przewidywalne, że przez 8 godzin będę mógł siedzieć i zajmować się tylko tym, bo trzeba będzie, nie wiem, odpisać na 10 maili. Będzie dzień, w którym po prostu nie będzie mi się chciało robić rzeczy i wtedy nie można się pałować, tylko trzeba dać umysłowi odpocząć. Więc zawsze razy dwa dzielę ten czas, który wnioskuję, że mi zajmie dana rzecz.

No i z doświadczenia też wiem ile czasu powinno zająć, co i kiedy pracuje w zespole z projektantami, projektantami, to nie zakładam bez ich wiedzy ile czasu coś zajmie. Nie chcę oznajmiać komuś "no to jedziesz, masz na to tydzień", tylko wolę podejść, spytać czy uważasz, że tydzień to wystarczająco? Tak? Ok. Wolałbyś półtora tygodnia? Dwa tygodnie? Też ok. I na podstawie takich szacunków później się sporządza wycenę. Więc tak, myślę, że to doświadczenie jest najważniejsze w tym, żeby po prostu wiedzieć, ile czasu się robi, jakie rzeczy. A to przychodzi z czasem. Na to nie ma chyba reguły jakiejś.

Paulina:
Jak inaczej niż poprzez kurs czy bootcamp, czy szkołę ogarnąć networking?

Tomek:
Moje ulubione słowo networking.

Paulina:
Lider, Networking.

Aga:
Lider networkingu (śmiech)

Tomek:
Ja nie jestem dobry w networking, nie umiem w networking. Jak jest networking to stoję z boku i czekam, aż ktoś do mnie podejdzie, bo się wstydzę. Nie wiem jak ogarnąć networking. To jest świetne pytanie. Jak ktoś zna odpowiedź, to ja chętnie poznam odpowiedź, bo chętnie poszerzę grono znajomych. Nie, żartuję. Fajnie jest w ogóle być otwartym w pracy na ludzi o różnych specjalizacjach, żeby się nie zamykać na np. porozmawianie z developerami o projekcie. Już pomijam kwestie tego, że ktoś może być fajną osobą i mamy ochotę wyjść z nią na kawę po pracy. Chodzi bardziej o to, że często nie utrzymujemy relacji międzyludzkich z osobami, które są inaczej wyspecjalizowane w procesie projektowym, a poszukiwanie kontaktu z ludźmi, z którymi pracujemy i próba znalezienia jakiś wspólnych mianowników poza pracą jest super istotna i super fajna, i fajnie się pracuje z ludźmi, których się trochę lepiej zna poza pracą. Natomiast tak, nie jestem mistrzem networkingu, więc nie chcę tutaj udzielać rad na ten temat.

Paulina:
To może my możemy trochę dopowiedzieć, bo to jest akurat coś, czym my się zajmujemy w naszych inicjatywach. Właśnie dbamy o to, żeby ten networking się dział, więc to, co na przykład ja uważam, że jest fajne, to jest LinkedIn. Jeżeli, na przykład Zuzanna, zależy ci na tym, żeby poznać jakieś konkretne osoby, to możesz po prostu do nich napisać. Często jest tak, że ci ludzie odpowiadają są z krwi i kości, chętnie pomogą. Fajnie jest też brać udział w mentoringach na przykład. Fajnie jest też brać udział, no właśnie, w konferencjach choćby czy kursach. Akurat my na naszych konferencjach bardzo staramy się zadbać o ten networking i mamy konferencyjnego Slacka, mamy takie zapoznawcze herbatki, które zresztą też będą przy okazji kursu Digital Designer. Będziemy organizować takie herbatki zapoznawcze, gdzie będziecie mogli się poznać między sobą.

Są społeczności internetowe zarówno na Facebooku różne grupy, jak i takie społeczności zamknięte. Teraz właśnie przy okazji kursu, znowu tu będę nawiązywać (śmiech), ale przy okazji kursu uruchomiliśmy społeczność dla kursantów i kursantek, gdzie będziecie mogli zadawać pytania, czy dzielić się swoimi sukcesami, swoimi projektami. Będziemy się po prostu tam wymieniać wiedzą i to też jest fajne miejsce. Takie nowoczesne forum. Kiedyś były fora do tego, jeszcze 15 lat temu. Teraz właśnie mamy takie społeczności już troszeczkę lepiej zorganizowane, gdzie możemy po prostu się wymieniać między sobą i przenosić te znajomości też do świata realnego. Właśnie u nas był fajny przykład tego, jak na konferencji poznały się osoby, założyły razem podkast, czy były osoby, które założyły wspólnie grupy projektowe. To było bardzo satysfakcjonujące dla nas, jako organizatorek, że właśnie ci ludzie się poznali i to, co też niedawno całkiem robiłyśmy z Agą to mastermindy. To jest w ogóle genialny sposób na to, żeby poznać ludzi z branży. Właśnie, znalezienie takiej grupy mastermindowej i umówienie się np. na 3 miesiące na wspólną, znaczy właśnie nie wspólną pracę, tylko rozmawianie o tym, jak my osobiście pracujemy nad czymś, nad jakimiś naszymi celami, ustanawianie sobie tych celów. Jeżeli nie wiesz czym są mastermindy, to możesz sobie wygooglać. Możesz wejść też na stronę Ani Dyl, która jest specjalistką od mastermindów. Napisała książkę na ten temat i ona też właśnie pomagała nam te mastermindy zorganizować i dobrze poprowadzić grupy, więc bardzo polecam jej bloga. Coś jeszcze Aga? Zapomniałam pewnie o czymś?

Aga:
Ja tylko dodam, już kończąc, że to wszystko działa się online. W sensie, że dużo osób, tak jak Tomek Ty też powiedziałaś, że jesteś introwertykiem - highfive. Wydaje mi się, że w realu bardzo trudno jest, jak nie ma się takich predyspozycji, ochoty, chęci, nie ma się tego w naturze, bardzo trudno jest poznać nowe osoby, ale przez to, że mamy świat online i w pandemii on się zintensyfikował. Teraz już mam trochę go dosyć, ale ciągle istnieje i też powinniśmy z tego korzystać. Nam z Pauliną udało się zorganizować 3 konferencje online, na których dostałyśmy ogrom głosów, że ten networking był lepszy niż na takim wydarzeniu stacjonarnym. Często jest ta bariera, że kogoś nie znamy, jesteśmy nieśmiali, a w świecie online to tak trochę jednak jest łatwiejsze do przejścia. Więc tyle ode mnie. A teraz może zawędrujemy do kolejnego pytania. Pytanie czy będzie zrobiony live? Tak będzie. W piątek będzie premiera naszego czwartego odcinka, którym gościem jest właśnie Tomek, także zapraszamy na wszystkie platformy podkastowe. Pytanie od Bartosza. To Paulina czytaj, poproszę.

Trochę formalności dotyczących kursu i podejściu do pracy

Paulina:
Czy kurs będzie miał potem inny termin, edycję?

Tomek:
Tak.

Aga:
I cisza. (śmiech)

Tomek:
No proste.

Aga:
Dokładnie.

Tomek:
Pozdrawiam Bartosza. Pozdrawiam w ogóle Bartosz. Cześć!

Aga:
Ooo, znajomi, znajomi. Tak, planujemy. Ale kiedy? Tego nie wie nikt.

Paulina:
...tego nie wiemy. Być może na koniec roku, być może na początku przyszłego. Jeszcze tak naprawdę o tym nie rozmawialiśmy, więc...

Aga:
Najpierw niech skończy się pierwsza edycja i zrobimy wielkie podsumowanie, i dopiero wtedy będziemy planować. Pewne jest to, że jeśli chcecie ogarnąć te kompetencje, o których opowiadał Tomek, to holistyczne podejście do projektowania w web designie, w tej części roku, w tym pierwszym półroczu, no to, to jest ostatnia szansa na dołączenie. Pytanie "czy można rozłożyć cenę kursu na dwie raty?" Obecnie, niestety, nie mamy takiej opcji. Być może w kolejnej edycji uda nam się to zorganizować. Wymaga to więcej pracy, takiego logistyczno-techniczno-księgowego poskładania wszystkiego, więc musimy mieć na to więcej czasu, ale oczywiście o tym pamiętamy i mamy to z tyłu głowy, bo dużo osób o to pyta.

Paulina:
Pytanie od Antoniny "co robić, gdy jest napięcie w szarej strefie kompetencji między projektantką albo projektantem UX a osobą od marketingu? Case: banery promocyjne.".

Tomek:
"Napięcie w szarej strefie kompetencji". Strasznie mi się podoba to sformułowanie. Jest takie romantyczne. Co robić? Rozmawiać. Rozmawiać i się edukować. Te dwie osoby muszą się ze sobą dogadać, więc jak już zaczyna brakować argumentów, to jedna z tych osób powinna się doedukować, żeby zrozumieć perspektywę drugiej. To jest ćwiczenie z empatii, wydaje mi się, ale też właśnie z umiejętności nauczenia się kompetencji osoby, z którą pracujemy i zrozumienia innej perspektywy. Też banery promocyjne... Zastanawiam się, bo tutaj mało mam danych, ale zakładam, że może istnieć case, w którym ktoś np. mówi, że ma być większe i bardziej pomarańczowe, a projektant mówi, że to będzie okropne. No to każdy taki case ma swoje rozwiązanie. Jeżeli np. byłaby taka sytuacja, to trzeba wypuścić ten baner w teście A/B i sprawdzić, który lepiej konwertuje. Na wszystko jest rozwiązanie potwierdzone w analityce. Dlatego też web design i projektowanie cyfrowe jest tak fajne, bo to właśnie jest case pod tytułem działa, nie działa, a nie jest ładne, nieładne, więc często taki konflikt kompetencji można po prostu rozwikłać przez testowanie dwóch wersji i sprawdzenie, która się lepiej sprawdzi. O A/B testingu również będę mówił w kursie, by the way.

Aga:
Świetnie. Pytanie od Lisy: czy można robić kurs poza terminem?

Tomek:
Tak.

Aga:
Tak. Jak najbardziej, dostęp do wszystkich lekcji wideo jest dożywotni. Ten punkt programu, który jest tu i teraz, to są sesje grupowe, sesje Q&A z Tomkiem, które będą w każdy czwartek o godzinie osiemnastej przez czas trwania kursu. Ale co ważne, też te sesje będą nagrywane i też do nich dostęp będzie dożywotni.

Tomek:
Treści będą też updatowane. Wiemy, że mówimy o rzeczy, która się bardzo prężnie zmienia na rynku, więc appki będą ewoluować, więc dajemy też Wam dostęp do treści, które będą darmowo aktualizowane. Więc jak będziecie mieli 80 lat i będziecie chcieli sobie przypomnieć co to jest ta Figma, to już wejdziecie na kurs, a tam już nie będzie Figmy tylko będzie Sigma. (śmiech)

Aga:
Był taki program matematyczny Pi i Sigma. Dobra, jedziemy dalej.

Paulina:
Może jeszcze dopowiem, że można zrobić kurs później i nawet jeżeli będzie jakaś kolejna edycja, w kolejnej możesz sobie zrobić ten kurs, ale jak kupicie kurs teraz, to macie po prostu niższą cenę, bo przy każdej kolejnej edycji ta cena będzie wzrastać. Więc jeśli np. wiecie, że no teraz nie macie czasu, ale za pół roku to sobie chętnie zrobicie i wiecie na pewno, że chcecie to zrobić, no to warto zrobić to wcześniej, bo jest taniej.

Tomek:
Tak.

Aga:
Ile średnio dziennie pracujesz Tomku?

Tomek:
Różnie. Czasem jak mam energię to i 12, 14, a czasem jak nie mam siły to 0. Nauczyłem się słuchać też siebie w tej kwestii i nie napinać swoich możliwości dla jakiejś zasady. Jakbym sobie narzucił zasadę pod tytułem pracuję 8 godzin dziennie i koniec, zawsze, codziennie - to jest nie do zrobienia. Chociaż kiedyś miałem takie predyspozycje do tego i takie zapędy, żeby się tak biczować strasznie pod tym kątem. A teraz po prostu czasem mam dzień, w którym wstaję i mówię "aha, potrzebuję odpocząć. OK, dzisiaj nie pracuję". Oczywiście to wielki komfort, który ja mam. Nie wszyscy go mają i niektórzy w mojej sytuacji muszą się ubrać, wyjść z domu, iść do pracy i przesiedzieć ten dzień w pracy cierpiąc i nie robiąc absolutnie nic poza scrollowanie mediów społecznościowych. Więc tak, to jest pierwsza rzecz. Ale staram się pracować minimum 6 godzin dziennie. To jest tak, wydaje mi się, że jak zrobię 6 godzin pracy, to jestem z siebie zadowolony. A takie 4 godziny pracy w takim totalnym skupieniu to też jest dobry wynik. No bo też zależy jaka jakość pracy. Czas o niczym nie mówi. Kiedy pracujemy szybko, umiemy używać skrótów klawiszowych, szybko tworzyć iteracje, to jesteśmy w stanie czasem w dwie godziny zrobić więcej niż przez kilka dni pracy. Kiedy tak naprawdę wejdziemy, fokus będzie taki stuprocentowy. To się też rzadko zdarza. Więc jeżeli mi się tak między 2 a 4 godziny dziennie uda takiej skupionej pracy zrobić, to jestem z siebie bardzo zadowolony.

Paulina:
A jak masz taki dzień, że właśnie stwierdzasz, że nie chcesz pracować, to jakby udaje Ci się pogodzić z tym, że "ok, pracuję" i to jest w porządku. Czy masz np. wyrzuty sumienia, że jest jeszcze tyle do zrobienia, a ja dzisiaj nie mam weny, ale chciałbym. No nie wiem, ja np. tak mam i ciężko mi jest się pogodzić z tym, że nie pracuję, bo nie mogę się skupić na przykład i to skutkuje tym, że tak naprawdę cały czas jestem w pracy, bo cały czas o niej myślę.

Tomek:
No tak, to jest pytanie z cyklu jak żyć. Generalnie osoby wrażliwe i wymagające względem siebie mają predyspozycje do tego, żeby być dla siebie bardzo surowymi i to nie pomaga. To działa w drugą stronę i łatwo jest wpaść. W moim przypadku łatwo było wpaść w taką spiralę, po prostu hejtu do siebie, że "o, kolejny dzień nic nie zrobiłem" i to tylko jest takie pogłębianie tego stanu. To ja tak powiedziałem, że sobie nonszalancko mówię "okej, dzisiaj nie pracuję" i nie pracuję, ale też jest tak czasem, że jest jakieś minimum, które trzeba zrobić np. zapłacić podatek, wystawić fakturę, zadzwonić do klienta i wtedy zrobić sobie wolne. Więc to też nie jest tak, że są jakieś dni, kiedy mogę sobie powiedzieć "nie pracuję, bo nie muszę. YOLO". Może kiedyś tak będzie. Dążę do tego. Chciałbym, ale jeszcze nie mam tego statusu, stanu w karierze.

Paulina:
Trzymasz się uwielbianego przez "UXów" procesu (np. warsztaty, design sprinty, wywiady, persony, mindmapy itp), czy jak dostajesz temat to robisz tylko swój research, i od razu makiety + projekty? Pyta Kamil.

Tomek:
Kiedyś robiłem tę drugą część. Od razu research i od razu makiety + projekty. Ale to nie jest proces, który stawia usera w centrum. To jest proces, który stawia nas w centrum i to, co my się domyślamy, że jest potrzebą użytkowników i w jaki sposób oni sobie poradzą z tym problemem, w tym momencie staje się najważniejsze. Podczas gdy tak naprawdę ważne jest to, czego potrzebują userzy, a tego nie jesteśmy się w stanie dowiedzieć bez zrobienia wywiadów, testów, zrobienia researchu, ale pogłębienia tego researchu o perspektywy potencjalnych użytkowników. Więc tak, tak bym odpowiedział na to, że im dłużej pracuję, tym bardziej jestem skupiony na tym, żeby przed rozpoczęciem projektowania makiet i samego designu, jak najwięcej zebrać danych i z jak największą ilością osób zderzyć pierwsze pomysły i wypytać po prostu. Pytać, pytać, pytać.

O początkach designerów

Aga:
I idziemy do pytania Dominiki: lepiej mieć więcej małych projektów na Dribbble np. daily UI challange czy mniej, ale dobrze rozbudowanych w portfolio online?

Tomek:
Super pytanie. Cześć Dominika. Jeżeli chcesz być osobą raczej odpowiedzialną za art direction i wyznaczanie kierunku projektu, to ta pierwsza opcja, jak najbardziej. Natomiast jeżeli chcesz być bardziej odpowiedzialna za UI design albo UX design, proces projektowy, to raczej ta druga opcja. Obydwie są w porządku. Pytanie co chcesz robić? Ja na przykład jestem typowo tą pierwszą osobą. Co prawda nie korzystam z Dribbbla, ale jak się wejdzie na mojego Instagrama, to tam nie ma opisu długich rzeczy, procesów projektowych, decyzji, które podjąłem. Są po prostu fajne obrazki, bo ja się jaram produkowaniem ładnych obrazków, które nawet są czasem pozbawione funkcji i kontekstu. I uważam, że to jest dobry sposób na to, żeby skonstruować portfolio, ale właśnie osoby, która ma czuwać nad całym procesem i raczej inspirować, niż klecić jakieś ciągi logiczne, długie user flows i dbać o konwersję. Więc tak, zależy co chcesz robić. Obydwie opcje są spoko.

Paulina:
Dominika pyta "od czego polecałbyś zacząć naukę projektowania stron, pomijając umiejętność obsługi Figmy".

Tomek:
Muszę to powiedzieć. Od wykupienia uczestnictwa w kursie digitaldesigner.pl, w którym kompleksowo, krok po kroku, przeprowadzę cię przez cały proces projektowania stron internetowych. Nie no, serio. A jeśli nie chcesz z jakiegoś powodu dołączyć do nas, to polecam zapoznanie się z teorią projektowania wizualnego, którą wypracowali moderniści w latach 50., 40., 30. Zapoznanie się z klasykami, takimi książkami jak np. Josephem Mullerem-Brockmannem, jak z Bringhurstem. Jest cała bibliografia na rynku książek, które możesz przeczytać i zrozumieć procesy projektowe i teorie sztuk wizualnych, które są potrzebne do tego, żeby później się nauczyć Figmy. Do tego jeszcze musisz liznąć trochę UX. Trochę, no właśnie, tu się zaczyna znowu to, o czym już mówiłem, że jeszcze dużo innych kompetencji jest, więc gdybym zacząłbym tak totalnie od zera, to bym zaczął od tej teorii projektowania wizualnego.

Aga:
Czy są jakieś red flags, kiedy chcesz podjąć pierwszą pracę w UX? Co powinno nas niepokoić w trakcie rekrutacji?

Tomek:
Kurczę, ciężko powiedzieć, bo zazwyczaj jestem po tej drugiej stronie. No, ja na przykład, kiedy rozmawiam o potencjalnym projekcie z osobą, która może być postrzegana jako taka, która mnie zatrudnia do czegoś, to lubię mówić o nadgodzinach. To jest coś, co też Wam polecam się upewnić już od samego początku, że to nie będzie praca, która zrujnuje Wasze życie prywatne, bo zdrowie psychiczne i dobre samopoczucie jest ważniejsze od pracy, więc gwarancja tego, że nie będziecie musieli, musiały siedzieć po godzinach dla mnie osobiście byłaby super istotna. Bo żeby być dobrym projektantem trzeba być zadowolonym z życia człowiekiem, a przymus pracy po godzinach odbiera to od razu. Więc to była dla mnie taka czerwona flaga.

Myślę, że czerwoną flagą jeszcze byłby dla mnie brak mentora. To jest coś, co myślę warto powiedzieć. Jeżeli ktoś Was zatrudnia w pracy jako junior, mówisz o pierwszej pracy, czyli pewnie jesteś juniorem, juniorką, to zakładam, że jeżeli byłabyś, byłbyś jedyną osobą rekrutowaną na stanowisko UXowe w całej firmie, to to by była dla mnie czerwona flaga. Bo jeżeli ja zaczynam pierwszą pracę w jakimś miejscu i chcę się uczyć, rozwijać, to nie mogę być postawiony w sytuacji, w której nie mam nikogo, od kogo mógłbym się uczyć. Więc to była dla mnie czerwona flaga. Kto będzie moim seniorem? Kto będzie moim art directorem? Od kogo będę mógł się nauczyć tych wszystkich rzeczy, które nazywamy mentoringiem górnolotnie?

Aga:
Ja taki mały wtyk. Kiedyś napisałam taki mini reportaż o niecnych praktykach rekrutacyjnych właśnie w UXie. Jest na moim LinkedIn. Jak ktoś ma ochotę o tym poczytać, tam było dużo, też wypowiadała się prawniczka, to zapraszam. Dobra, których projektantów obecnie obserwujesz? Kto ciebie inspirował na początku drogi?

Tomek:
To jest pytanie, które ja uwielbiam zadawać na rozmowach rekrutacyjnych. Teraz czuję jak wywołany do odpowiedzi, bo to super pytanie, żeby zobaczyć jakie ktoś ma ambicje, do czego aspiruje. Mówisz o projektantach, projektantach. Jaram się ludźmi, którzy robią kod i takim guru jest Zach Lieberman. Legendarna dziura w głowie. Zach Lieberman jest to gość, który stworzył swój framework, oparty na JavaScripcie i w nim robi visuale, których by się nie powstydził najlepszy art director świata. Jest cudowny. Jeśli chodzi jeszcze o projektantów, to jaram się na przykład ludźmi, którzy robią 3D bardzo fajne, czyli Vincentem Schwenkiem, Santi Zoraidezem. Kim jeszcze? Z projektantów graficznych, takie pojedyncze osoby, bo raczej są studia, którymi się jaram, ale to pojedyncze osoby, to jeszcze Florian Karsten. Później jest dwóch projektantów ze studia Dumbar, których nazwisk niestety nie pamiętam, ale studio Dumbar generalnie jest dla mnie takim benchmarkiem, jeśli chodzi o innowacyjność w brandingu i implementację kodu i nowych technologii w brandingu. Studio DIA z Nowego Jorku za kinetyczną typografię i też innowacyjne podejście do tematu, studio CATK z Berlina. No, jest tego trochę, ale generalnie lubię studia i ludzi, którzy przekraczają status quo, łamią jakoś stan zastany. Tak jak np. Dumbar robi branding, który jest sterowany kodem, jest nieprzewidywalny i pulsuje w sposób, którego nie dałoby się odtworzyć w After Effekcie. I to widać, że tam stoi za tym jakiś mechanizm i to jest zakodowane, że to nie jest zaprojektowane.

Paulina:
Aleksandra pyta "od czego zacząłbyś ścieżkę przebranżowienia się z architekta/ grafika na projektanta UI.

Tomek:
Here we go again. Zachęcam do... (śmiech) Nie no, serio, to tak digitaldesigner.pl. Za rękę przeprowadzę Cię krok po kroku. Właśnie celujemy też do ludzi z tym kursem, którzy chcą się przebranżowić, którzy mają jakieś wyczucie estetyki, pojęcie o tym, jak działa proporcja, jak działa kontrast. Ta intuicja, to poczucie, to jest najważniejsza rzecz, którą ma albo nie ma projektant, można się tego nauczyć, ale często architekci to mają, ponieważ jak powiedział, chyba Massimo Vignelli, kiedyś jeden ze słynnych modernistów "jak umiesz zaprojektować jedną rzecz, to umiesz zaprojektować wszystko". Jak umiesz zaprojektować krój pisma, to umiesz zaprojektować toster i obydwie te rzeczy będą oparte na tych samych regułach. To jest case właśnie Leonardo da Vinci, który gdzieś tam rozkminił, jak rzeczy działają i umiał zaprojektować wszystko. I to wszystko było działające i dobre. Więc architekci to mają, zdecydowanie, z mojego doświadczenia i też na kursach, które prowadzę jest bardzo dużo architektów, którzy chcą się przebranżowić na UX, UI i to jest zazwyczaj bardzo łatwy i przyjemny proces dla tych ludzi, bo oni już mają ten szósty zmysł, który im mówi, że coś jest dobre albo coś jest niedobre. Trzeba tylko się nauczyć narzędzi, terminologii i nauczyć się o tym mówić. I już jesteśmy w domu.

Paulina:
My też wielokrotnie spotykamy architektów na naszych konferencjach. Nawet czasami przejmują inicjatywę i zakładają jakieś swoje grupy na Slacku i kanały. Jest ich tak dużo, więc faktycznie. Senność pyta "z jakich narzędzi i  aplikacji do organizacji produktywności korzystasz?".

Tomek:
Kiedyś miałem mocną wkrętę na to, żeby korzystać z wielu bardzo skomplikowanych. Był Omnifocus na Mac'a i był OmniPlan. To była taka bardzo złożona aplikacja dla Project Managerów, która zakładała szacowanie godzinowe zespołu. Wykres Gantta, czyli taki liniowy wykres, który pozwala uruchomić kolejny proces dopiero, kiedy osiągamy jakiś milestone poprzedniego procesu. Ale z czasem im dłużej pracuję, tym bardziej po prostu wystarcza mi zwykła check lista, kartka papieru i podstawowy podział na projekty podstawowy. Więc w tej chwili korzystam z aplikacji, która się nazywa Things na Mac'a. Jest to bardzo prosty task manager i świadomie z niego korzystam, bo nie potrzebuję wielkich kombajnów do zarządzania produktywnością, bo jednak, mimo wszystko, lubię produktywność, ale też pracuję z ludźmi, którzy się tym zajmują, więc żeby na moje potrzeby te taski sobie organizować, to wystarczają mi Things i jeszcze Wunderlist. Jest chyba taka apka bardzo podobna, taki podstawowy task manager, który pozwala dzielić projekty na listy, robić zagnieżdżenia tych list, czy jakieś tam sekcje w ramach jednego projektu i dawać np. tagi, żeby otagować sobie rzeczy, które można zrobić w 5 minut, żeby je w jednej chwili zebrać wszystkie w jednym miejscu i zrobić jedna po drugiej i sobie odkurzyć przedpole do działania dalszego. Takie podstawowe funkcjonalności mi totalnie wystarczają.

Paulina:
Emilia pyta "czy na kursie będzie poruszany temat tabu - zarobki, stawki wycenianie".

Tomek:
Świetne pytanie. W sumie nie planowałem tego, ale od kilku dni myślę o tym czy tego nie uwzględnić. Jak wyceniać projekt? To jest dobry temat na lekcję w ramach kursu, więc kto wie, może ją jeszcze dogramy. Mamy jeszcze trochę czasu. Myślę też, że coraz mniej jest to temat tabu, dlatego że branża się tak rozwija i ma takie ssanie na narybek, że tak powiem, projektowy, że firmy rekrutujące są zmuszone konkurować stawką. I to jest świetna sytuacja dla nas. To jest rynek pracownika w stu procentach, ponieważ ja dzisiaj przeglądając Instagrama widziałem dwie propozycje pracy na stanowisko product designer. Obydwie miały podaną stawkę, którą można zarabiać i to obydwie były stawki powyżej 12 tysięcy złotych netto, więc to zaczyna nie być temat tabu i ten temat wyceniania swojej pracy jest coraz bardziej dostępny i wiadomy. A dzięki Emilia za sugestię. Może będzie taka lekcja, jakiś bonus albo coś takiego. Pomyślimy.

Paulina:
Kamil pyta "co powiedziałbyś dziś młodemu człowiekowi, który chciałby zostać junior UX UI? Co jest takim absolutnym must have, by mógł aplikować do jakiejś firmy o pracę?".

Tomek:
Hej, Kamil. Portfolio. Zrób portfolio, które będzie wizualnie atrakcyjne i rób projekty dla siebie, mimo że nikt Ci za nie nie płaci, ucz się z tutoriali, które są dostępne i po prostu rób projekty, różne. Wymyślaj sobie rzeczy, które chcesz zaprojektować. Wymyśl sobie apkę do weather forecast. Apka prognozy pogody. Spytaj swojego znajomego, który ma kawiarnię, czy możesz mu zaprojektować logo albo stronę. Mówisz o UX UI, więc to nie branding, tylko właśnie stronę albo komunikację wizualną, którą na Instagrama można by przenieść. I tak dalej, i tak dalej. Pracuj nad rzeczami, które Ty chcesz robić i które Ciebie interesują. Nie czekaj na zlecenie z kosmosu, tylko rób po prostu rzeczy, które lubisz i koncepty, które sobie wymyślasz, pomimo że nikt Ci za nie nie płaci. I myślę, że taki Instagram dobrze złożony albo takie portfolio online dobrze złożone może być początkiem i takim faktorem, na podstawie którego ktoś Cię przyjmie na juniorskie stanowisko do studia projektowego.

Portfolio jest najważniejsze. Dlaczego na początek będzie najlepszy Digital Designer?

Paulina:
Też za tydzień planujemy zrobić jeszcze webinar z Tomkiem, na którym Tomek trochę pogłębi ten temat najważniejszych kompetencji na rynku pracy w web designie. Więc jeżeli chcesz to możesz się zapisać. Jeżeli jesteś na naszej liście mailowej, to damy Ci znać, ale jeżeli nie jesteś to możesz wejść na digitaldesigner.pl/webinar. Tam są zapisy na ten webinar no i tutaj Tomek obiecał, że właśnie ten temat już tak bardziej dogłębnie opisze. Maciek pyta "czy warto pokazywać w portfolio wszystko czym się zajmujemy np. projektowanie + zdjęcia 3D, ilustracja, czy lepiej skupić się tylko na projektowaniu, a pozostałe dziedziny pokazać w innych miejscach?".

Tomek:
Maciek zadaje pytanie, które bardzo często zadają mi studenci na zajęciach wszelkiego rodzaju, bo też jest często tak, że osoby wizualnie jakoś wrażliwe robią wiele rzeczy na raz i to jest ok. Ja też właśnie tak jak Wam mówiłem, interesowałem się od początku fotografią, animacją, projektowaniem itd. Myślę, że pokazywanie wszystkiego obniża naszą atrakcyjność w oczach potencjalnych pracodawców, dlatego, że ludzie, którzy są od wszystkiego, są trochę od niczego i lepiej jest mieć portfolio, które jednak skupia się albo na projektowaniu, albo na fotografii. Przy czym projektowanie to jest tak szeroka dziedzina, że w samym projektowaniu można mieć kilka specjalizacji, ale np. projektowanie, fotografia, ilustracja to już są rzeczy, które są tak daleko od siebie, że ciężko jest je ze sobą pogodzić, szczególnie w przypadku, kiedy mamy do czynienia z portfolio freelancera. Bo jeżeli to jest portfolio studia, które np. wykorzystuje ilustracje w brandingu, to już zmienia kontekst. Ale jeżeli mamy do czynienia z jedną osobą, to wydaje mi się, że lepiej jest zrobić jedną rzecz a dobrze. I tutaj właśnie dochodzimy do tego, że każdy z nas musi sobie zadać jedno zajebiście ważne pytanie w życiu "co chcę w życiu robić?" i potem to robić. I to jest bardzo często bolesne, że trzeba odrzucić dziedziny, które nie do końca nas interesują na rzecz tej jednej i się w niej wyspecjalizować. Chociaż mówiliśmy o byciu realistą, ale ja tutaj mówię o byciu generalistą w ramach projektowania. Jak jesteś fotografem, a jesteś projektantem. To są jednak dwie różne dziedziny i ciężko mi jest sobie wyobrazić kogoś, kto komunikuje swoją personę, jako projektant i fotograf i to ma wszystko sens, ręce i nogi. Raczej nie.

Paulina:
Jak będzie wyglądała opcja konsultacji projektów przy założeniu, że przynajmniej 500 osób wykupiło kurs już w przedsprzedaży?

Tomek:
Też dobre pytanie, faktycznie. Po pierwsze, bardzo Wam dziękujemy za wasze zainteresowanie kursem, bo to przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Piękna sprawa. Trzeba zaznaczać i uczciwie wam mówimy, że ten kurs to nie jest proces, który przebiega w dwie strony. To nie jest konsultacja ze mną osobiście, 1 na 1 dla każdego, każdej z was. To jest raczej okazja dla was do uczenia się ode mnie w takim jednostronnym procesie, gdzie ja wam tłumaczę rzeczy i możliwość rozwiania waszych wątpliwości na sesjach Q&A, które będziemy organizować. Te sesje będziemy organizować przynajmniej raz w tygodniu. One będą trwały, myślę, że co najmniej dwie albo trzy godziny. I mamy świadomość, że jest was tyle, że być może będziemy musieli rozszerzyć tę sesję Q&A na więcej sesji w tygodniu, żeby waszą ciekawość i wasze bloki kreatywne móc przepychać w trakcie tych sesji. Więc tak, to będzie takie nauczanie wideo, a nie konsultacja, z możliwością Q&A i z możliwością też wzięcia udziału w społeczności, gdzie myślę, że ta liczba tutaj działa bardzo na plus, bo jeżeli zgromadzimy kilkaset osób w tej społeczności, którą dziewczyny się tak świetnie opiekują i ją nadzorują, i są kuratorkami tej społeczności, za co wielkie dzięki, no to wtedy mamy kilkaset osób, które są razem z tobą i przerabiają to samo w tym samym czasie. Więc czasem, jeżeli potrzebujesz konsultacji, to wystarczy, że wrzucisz coś na społeczność i odpowiedź prawdopodobnie przejdzie Twoje oczekiwania.

Paulina:
Dokładnie. Jeszcze odnośnie społeczności muszę dodać, że my z Agą robimy bardzo dużo kursów, uczymy się cały czas i korzystamy właśnie z takich społeczności i to jest niesamowita wartość dodana. Często jest tak, że jeżeli zapytamy mentora, to on ma jedną swoją perspektywę, a jeżeli wrzucimy coś na społeczność, to odpowie nam kilka osób. Każda będzie miała jakieś swoje doświadczenia i to też bardzo dużo wnosi. Możemy zyskać dużo więcej, a dzieląc się też zyskujemy. No, więc bardzo polecamy  ten sposób konsultacji, nie tylko z Tomkiem, ale też z innymi osobami z kursu.

Aga:
Co byś wybrał na początku swojej kariery designerskiej: bycie w firmie, w której się rozwijasz, jako UX/UI, ale nie bardzo intensywnie czy szukanie miejsca, które by Cię bardziej przycisnęło?

Tomek:
Kwestia osobista. Ja osobiście to drugie. Każda praca, do której dołączałem, to było poczucie, że się kompletnie do niej nie nadaję i wręcz panika, czy mi się uda to zrobić. I przypominam sobie jak dzisiaj, Paulina nie wiem, czy pamiętasz, jak robiliśmy identyfikację wizualną dla Element Talks, to z tymi pompowanymi balonami.

Paulina:
Tak, tak.

Tomek:
To było moje pierwsze zlecenie 3D, która ja przyjąłem ever. Ja wam powiedziałem, że to zrobię, w momencie, kiedy nie miałem pojęcia jak to zrobię i nie miałem nawet komputera, żeby to zrobić, bo potrzebowałem PCta do renderowania 3D i powiedziałem, że to zrobię i że będzie gotowe za miesiąc. A potem się nauczyłem jak to zrobić i wyszło bardzo fajnie. Jestem zadowolony z tej identyfikacji i kurczę, takie momenty w życiu, które nas przyciskają do ściany i każą nam się rozwijać są bardzo stresujące, ale tylko w ten sposób jesteśmy w stanie osiągnąć rozwój. Nie ma innego sposobu. Rozwój się nie bierze z komfortu, tylko z dyskomfortu. Z wykraczania poza swoją strefę komfortu, oczywiście też w kontrolowany sposób, i żeby się nie biczować i nie wpędzić w jakieś nerwice. Ale myślę, że każdy z nas czuje, gdzie ta strefa komfortu przebiega i umiejętność wyjścia z niej to też jest umiejętność bycia dobrym projektantem.

Paulina:
To muszę przyznać Tomek, że świetnie poprowadziłeś ten proces, bo ja w ogóle nie miałam poczucia, że Ty nie wiesz, co robisz.

Tomek:
Ja na początku wam pokazywałem jakieś takie prymitywne szkice i mówiłem, że to są wstępne koncepty, co wy o tym myślicie, a prawda była taka, że ja nie bardzo wiedziałem, jak zrobić coś lepszego wtedy i się cały czas stresowałem. Ale faktycznie ten proces wyszedł, bo te wstępne szkice wam się podobały i były akceptacje krok po kroku i coraz to lepiej wyglądało i lepiej, lepiej i lepiej. Ale kilka nocek zawaliłam wtedy, pamiętam.

Paulina:
No i my też byłyśmy zadowolone z tej identyfikacji i nadal jesteśmy. Uważam, że jest naprawdę super, a jeszcze też do tego, nie ukrywałeś przed nami tego, że Ty się uczysz tego, tylko my wiedziałyśmy, że Ty wchodzisz w ten temat, więc to też myślę, że jest fajne, że można sobie to zbalansować, jakby być szczerymi i powiedzieć, że się wchodzi w jakiś temat, a jednocześnie dać się na tyle poznać, że my jako zleceniodawca byłyśmy spokojne, wiedząc jakim człowiekiem jest Tomek właśnie, jakie ma umiejętności miękkie i jak się uczy, że wiedziałyśmy, że on to po prostu dowiezie. I niezależnie od tego, czy teraz ma skille takie, a nie inne, no to wiedziałyśmy, że jak nie umie to się nauczy i tyle. Jak powie to zrobi.

Aga:
Słuchajcie, pojawiło się też kilka pytań o portfolio. W czym zrobić? Czy trzeba mieć wszystkie social media i wrzucać je do portfolio? I chyba tyle. Tak, jak generalnie przygotować portfolio?

Tomek:
Moje portfolio nie działa już od chyba trzech miesięcy. (śmiech) I to jest taki wstyd, że na tombiskup.com się nic nie pojawia. Ale jakby, mam Instagrama i się nim chwalę i to jest wyznacznik, tego co robię. Nawet jak miałem to portfolio online, to ono było tak długo nie updatowane, że ono było takie samo, jak zaprojektowałem kilka lat temu. To one tak samo stało, a Instagram ma to do siebie, że on przyjmuje bardzo dużo różnych rodzajów treści i jest w stanie dużo wybaczyć i nie wymaga tworzenia case'ów. Żeby portfolio miało sens, to powinno być od A do Z. Każdy case powinien być przemyślany i tak dalej. A na Instagrama możemy wrzucić jakąś zajawkę, która nam się podoba, jakiś odpad z procesu projektowego, który wydaje nam się fajny. Nie wiem, zawiesi nam się komputer, karta graficzna wywinie jakiś numer i zrobimy screenshota i to wygląda super, bo ten glitch wygląda jakby był zaplanowany, a jednak nie był. Instagram jest pod tym względem super. Ja jestem ogromnym fanem Instagrama. Kiedyś składałem portfolio na Behance, ale to też jest taka platforma, która już po pierwsze trochę umiera, bo tam przeciętność się wdarła, moim zdaniem, w projekty bardzo mocno. Ja rzadko tam zaglądam, ale faktem jest, że na Behance miałem swego czasu dosyć duże portfolio i też dużo zleceń z Behance zdobyłem. Ale tak, jestem fanem Instagrama. To jest taki szybki, super sposób. Ktoś po prostu scrollnie sobie mojego feeda i już doskonale wie, co robię, czym się zajmuję, jaka jest moja estetyka.

Aga:
Czy na kursie będzie temat projektowania pod dwa motywy: jasny i ciemny? Jak zaprojektować, żeby strona dobrze wyglądała w obu wersjach, czyli tzw. dark mode?

Tomek:
Niee, to jest myślę, tak jakby pochodna innych rzeczy, o których będziemy mówić, bo będziemy mówili o czytelności w typografii, o czytelności w świetle między obiektami, o zachowaniu odpowiedniego oddechu, żeby rzeczy były czytelne. I to są takie wiadomości, które zgromadzone już pozwolą wam dobrze projektować strony, obojętnie czy będzie to na czarnym czy na jasnym tle. Więc nie, akurat tego tematu nie będziemy poruszać na kursie, ale będziemy poruszać inne, na podstawie których mam nadzieję, że sobie dać radę.

Aga:
Gdzie polecasz się uczyć digital designu, jeśli nie ma się budżetu na nasz kurs?

Tomek:
Myślę, że najlepszym, dla mnie osobiście, takim źródłem jest kanał oficjalny Figmy na YouTubie. Oni mają naprawdę kupę dobrego materiału. Mają zarówno takie 5 minutowe wstawki, które tłumaczą jedną konkretną funkcję appki i też godzinne webinary i i rozmowy z ludźmi, którzy tłumaczą proces od A do Z. Solidne źródło wiedzy. Nie ma tam dużo teorii projektowania, co prawda i to bym radził uzupełnić książkami i wiedzą jakąś taką bardziej miękką, mniej figmową. Ale jeśli chodzi o obsługę tego narzędzia, to polecam.

Aga:
"Na ile kurs jest zaawansowany? Potrafię zrobić coś w Figmie, jednak chciałbym nauczyć się drobnych detali, które zrobią finalną różnicę" pisze Michał.

Tomek:
No tak. Wszystko, o czym będę mówił, będzie podstawowe, ale wszystko będzie nie tylko podstawowe, ale też zaawansowane. Czyli jeżeli moduł pierwszy będzie o obsłudze Figmy, to będę mówił o tym zarówno, jak stworzyć warstwę tekstową, ale też o tym na przykład jak ustalić line hight w procentach, żeby był spójny z design systemem, z przyjętą skalą wielkości fontu, Więc każdy temat, którym będę się zajmował, będę zarówno kierował dla początkujących i zarówno dla średnio zaawansowanych, więc chciałbym, żeby obydwie grupy coś z tego wyciągnęły. Dodatkowo moduł pierwszy o Figmie podzieliliśmy sobie na dwa moduły: moduł 0 i moduł 1. Ponieważ pierwszych kilka rozdziałów pierwszego modułu okazało się, że bardzo podstawowych, więc żeby nie zanudzać ludzi, którzy właśnie już w Figmie potrafią zrobić co nieco, to podzieliliśmy to na dwa i teraz moduł 0 jest dla totalnych żółtodziobów, a w moduł 1 można wskoczyć, jak już coś się wie. Chociaż nie powiem, w module 0 również jest przemycone kilka takich właśnie tipów, które również dla tych PROsów są ok, więc radzę obejrzeć po prostu moduł 0 w przyspieszeniu. Tam w playerze można na 150% sobie ustawić i przelecieć go chociaż.

Aga:
Tak, ja tylko dodam, że na naszym pokładzie też są recenzentki i recenzenci kursu Tomka, którzy już obejrzeli moduł 0 i moduł 1, i to są osoby, które są projektantami, projektantkami. No i napisały, że super ciekawostki, smaczki, tipy, triki, skróty klawiszowe, więc na pewno każdy znajdzie tam coś dla siebie, tak jak powiedział Tomek. A druga rzecz jest taka Michał, że możesz kupić kurs i masz 14 dni od startu kursu, czyli od 4 kwietnia, na jego zwrot. Więc jeśli stwierdzisz, że jest dla ciebie zbyt prosty, niczego się nie nauczyłeś, to po prostu piszesz nam maila i my przelewamy ci całą kasę z powrotem. Także nie ma tutaj ryzyka. Dobra, jeszcze jedno pytanko o kurs: jak długo trwa kurs? W jakie dni i godziny będą spotkania?

Tomek:
Sam proces nauki trwa 6 tygodni, przy czym zakładamy też przerwę na majówkę, więc łącznie to będzie 7 albo 8 tygodni. Coś takiego.

Aga:
9 tygodni, bo jeszcze projekt końcowy. Jeszcze jest czas na projekt końcowy, więc w sumie 9.

Paulina:
7 tygodni nauki + 2 tygodnie jeszcze na ukończenie tego projektu końcowego, więc w sumie 2 miesiące.

Aga:
I sesje Q&A na żywo w czwartki o 18:00.

Paulina:
A cała reszta, cały materiał jest przygotowany w formie wideo. Tomek to nagrywa, więc jakby każdy uczy się we własnym tempie. Możecie to robić rano, po południu, wieczorami i w weekendy, jak macie ochotę.

Aga:
Dobrze, słuchajcie. Proponuję ostatnie pytanie. Ostatnie pytanie od Mai: czy po studiach na wzornictwie, na specjalizacji komunikacja wizualna można znaleźć już pracę na juniorskim stanowisku? Co radzicie zrobić po takich studiach by pracować w branży UI/UX?

Tomek:
Ponieważ jestem praktykiem i samoukiem to nie wierzę w CV. Nigdy na to nie zwracam uwagi w procesie rekrutacji. Szczerze mówiąc mnie nie interesuje. Bardziej mnie interesuje to, jak samo CV jest zaprojektowane, niż to co w nim jest w środku. Więc dla mnie osobiście to jakie studia, jaką specjalizację skończyłaś jest mniej istotne. Bardziej istotne dla mnie jest to, jakie masz portfolio, więc Maju, odpowiadając na Twoje pytanie: żeby zdobyć pracę na juniorskim stanowisku, to powinnaś mieć portfolio na jakiejś platformie typu Behance albo na Instagramie, albo na swojej domenie, w którym będzie można zobaczyć, że masz wyczucie estetyki, że umiesz się posługiwać narzędziami w świecie UI/UX i w zależności od tego, w którą stronę chcesz iść, czy bardziej w UI, czy bardziej w UX, prezentujesz tam jakieś swoje koncepty interfejsów bądź procesy UXowe, prezentujesz, że wiesz czym czym są persony, user flows opisujesz procesy poprawiania konwersji, zagłębiasz się w analitykę i w dane. Więc to już w zależności od tego jaką specjalizacją chcesz iść, bo UI/UX jest trochę ogólne, więc portfolio, portfolio, portfolio, portfolio, portfolio, portfolio.

Aga:
I tym akcentem, (śmiech) zakończymy dzisiejsze spotkanie. Ogromnie wam dziękujemy za to, że byliście z nami do końca. Moglibyśmy tak jeszcze sobie z Tomkiem gadać i gadać, dlatego tym bardziej zapraszamy Was na ten webinar, który będzie za tydzień. Tomek, może chcesz zaprosić wszystkich, opowiedzieć co tam się będzie działo?

Tomek:
Chciałbym Was wszystkich bardzo serdecznie zaprosić na webinar, który odbędzie się za tydzień 4 kwietnia i będzie jednocześnie zakończeniem sprzedaży naszego kursu. I w ramach tego webinaru opowiem wam o najbardziej poszukiwanych, na rynku pracy, kompetencjach, które możecie posiadać jako właśnie UI/UX designerzy, designerki. Nie będę się rozdrabniał na osobne mówienie o UI designerach i osobno o UX designerach. Wrzucamy wszystko do jednego worka. Poszukujemy na rynku pracy ludzi, którzy się odnajdą w procesie projektowania produktu cyfrowego. Czy to będzie UI, czy UX, to jest kwestia drugorzędna. Myślimy o tym, jak możemy sprawić, że nasz profil będzie przez pracodawcę doceniony, wychwycony, i że zostaniemy zaproszeni na rozmowę. A na tej rozmowie no właśnie, co wtedy? O tym też sobie pogadamy. Także to wszystko na webinarze za tydzień.

Chcesz więcej? Sprawdź posłuchać 019 odcinka naszego podcastu, w którym Ola Fiszbak-Biernat mówi o tym, jak odnaleźć się na rynku IT jako Junior UX 🔎
👂
Posłuchaj innych odcinków podcastu

ZGarnij materiały

Dołącz do społeczności 20 tysięcy designerek i designerów 🤯 i otrzymaj „Finansownik freelancera” i nasz super ćwiczeniownik w UX, zupełnie za fri! 🎉 Co 2 tygodnie wyślemy Ci też newsletter pełen konkretów z obszaru product designu! 😍


Zapisując się, akceptujesz politykę prywatności.

.